niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 7.

*Roks*
Jesteśmy już po zajęciach. Byłyśmy jeszcze szybko w galerii po prezent. Teraz siedzimy u mnie w pokoju i kompletnie nie wiem co na siebie włożyć. Nawet to, że interesuję się modą nie pomaga. Mam do wyboru pięć sukienek, i mało czasu.. błękitna, biała, czarna, kolorowe wzorki, czy może czerwona.. Przymierzam każdą po kolei, Lidka mówi, że w każdej wyglądam dobrze.. nie pomaga. Zaczyna brzęczeć jej komórka. Uśmiecha się i odbiera.
-Halo... Tak, skąd wiedziałeś... Aaa... Ok... Dziękuję za pomoc, do zobaczenia.
-Może mnie oświecisz i powiesz kto dzwonił?-spytałam
-Coo... A, tak. Aleks. Mówił, że jak mamy problem z kiecką, to masz ubrać coś w odcieniach niebieskiego, bo to będzie pasowało do... wystroju sali..-Lidka zaczyna się śmiać
-Do wystroju sali, czy do gustu pana W. ?-Też się śmieję
-Nie wnikam.. Bierz tę błękitną, bo spóźnimy się jeszcze
-Ok.
Wybrałyśmy, a właściwie to Baron wybrał.. błękitną sukienkę, zwiewną, do połowy uda. Dobrałam do tego wisiorek, zrobiłam makijaż, zabrałam małą, białą torebkę, i ruszyłyśmy do Lidki. Tam dopiero zaczęły się problemy...

/u Lidi/
Na łóżku i podłodze leżało pełno ciuchów, spódniczki, bluzki, sukienki. Pełno. Ale nic nie wyglądało idealnie..
-I co ja mam zrobić?-spytała załamana
-Spokojnie..zaraz na pewno coś się znajdzie- Roks zabrała się za ponowne przeszukiwanie czeluści szafy
W międzyczasie Lidia grzebała w stercie ubrań leżącej na podłodze.
Ktoś puka do drzwi.
Wychyla się zza nich mama Lidki. Z rąk wypadają jej wyprane rzeczy gdy dostrzega bałagan. Kręci tylko głową i mówi, że mają to potem posprzątać.
Dziewczyny zaczęły się śmiać. Nagle Roksana krzyczy:
-Mam!-podeszła do leżącego prania, które przyniosła mama Lidi
-ooo..tak. Ta będzie dobra.
Lidka przebrała się w niedawno kupioną sukienkę. Była w nieduże azteckie wzorki. Kremowo-brązowa. Z kołnierzykiem, przylegająca do ciała, od talii lekko puszczona w dół, prawie do kolan.
Dobrały do tego dodatki. Poprawiły makijaże i zaczęły się zbierać. Lidka umówiła się z Alkiem, że po nią przyjedzie, ale mają jeszcze coś załatwić.. Zaproponowała, że podrzucą Roksanę do Jagody i pojadą ze Spizganym. Ich wspólny prezent zabrała Roks. Na imprezie dadzą mu go wspólnie.

*Baron*
Jest chwila przed 17, jestem już pod domem Lidki. Zaparkowałem za tym samym drzewem co wtedy, aby nie było widać kierowcy. Nie chciałem, aby miała jakieś kłopoty przeze mnie. Dostałem przed wyjazdem jeszcze sms czy Roksana może zabrać się z nami, i czy mógłbym ją podrzucić do Jagody. Oczywiście się zgodziłem.
Zauważyłem, że ktoś otwiera drzwi. Wyszły. Dobre.. Roksana miała jakąś niebieskawą sukienkę, kolor taki jak Wojtas lubi. Ale przecież ona nic nie wie.. Ciekawe co takiego powiedziała jej Olka, żeby wybrała właśnie tę.
Zobaczyłem Olę. Mmmm..
Podeszły do samochodu, wysiadłem. Nie wiedziałem jak się z nią przywitać, rzuciłem zwykłe siema, bo była z nią jeszcze Roksana.
Pojechaliśmy pod wskazany adres. Zatrzymałem się pod domem i Roks wysiadła. Zadzwoniła i otworzył jej gościu ze szlugiem w gębie.
Zapowiada się ciekawie.

-Widzę go pierwszy raz na oczy..-stwierdziła zdezorientowana Ola
-Hmm.. Śniady ich zaprosił, nie?
-Tak.. a co?
-To się nie martw. A teraz jedziemy do mnie-włączyłem silnik i ruszyłem
-Oks.. A po co?
-Bo musisz mi pomóc.
-A w czym, jeśli mogę wiedzieć?
-W czymś. Sama zobaczysz.
-Dobrze, już się nie będę dopytywać szefie.
-No.
Resztę drogi jechaliśmy w milczeniu.
Po wejściu do mieszkania w oczy rzuciło się wielkie pudło. Było.. nieumiejętnie zapakowane i poklejone taśmą.
-Czy to jest prezent dla Bartka?-spytała
-eeeeee..noo..tak. Mam nadzieję, że potrafisz jakoś lepiej to zapakować, bo jak widać na załączonym obrazku ja się do tego nie nadaję...
-Hahahahahahahahahaha i nie mogłeś powiedzieć mi o tym w samochodzie?
-Nie. Bo ja się teen..noo..
-Wstydziłeś się tego, że masz dwie lewe ręce do pakowania prezentów? -widać było, że Olka miała ze mnie niezły ubaw
-Tak.
-Ok, spokojnie, już się nie będę śmiać, bo się jeszcze obrazisz..
Zabraliśmy się za ładne opakowanie tego pudła. O dziwo, nie pytała się co jest w środku.. rzadko spotykane jak na kobietę..
Bawiliśmy się przy tym wybornie.. Za to, że (nie)chcący przykleiłem jej do włosów kokardkę zostałem obsypany sporą ilością złotego brokatu... Będę błyszczeć na urodzinach
Gdy skończyliśmy poszedłem trochę poskromić swoje błyszczenie i pojechaliśmy do domu pracy twórczej gdzie były organizowane urodziny.

/W tym samym czasie, dom pracy twórczej/

-Tooomsoon! Tooomek!-Ktoś ewidentnie potrzebował jego pomocy
-Co?!-Tomek przeprosił Justynę i poszedł zobaczyć co się dzieje
-O kuur..czę. Coś Ty zrobił?
Widok był lekko przerażający, ale śmieszny. Na środku salonu leżał Grzesiek. Był owinięty w kolorowe serpentyny. Wił się po podłodze próbując się uwolnić.
-To nie ja! To oni!-był zdenerwowany, ale widać, że cała sytuacja go rozśmieszyła
Przyszła Justyna. Zaczęła się śmiać. Ale stała z boku.
-Tomek, no może byś mi pomógł co? Nim przyjedzie reszta gości i wszyscy będą mieli ze mnie polewkę.
-Wybacz.-powiedziała przez śmiech dziewczyna i odeszła do kuchni
-Wiesz co Grzesiu? Zastanawiam się, czy cię rozwiązać, czy tak nie zostawić i dać się im pośmiać.. Ale nie będę taki zły.. hahahahahahahahah...Zrobię Ci tylko małą sesyjkę i już Ci pomagam-Tomson wyjął telefon i zaczął robić zdjęcia
-My też! My też!
Z kuchni wybiegli: Lajan, Torres i Łozo z serpentyną zamiast krawata.. Natychmiast rzucili się na podłogę, robili różne dziwne miny i pozy do zdjęć z Dziamasem. Dziewczyny wyglądały tylko z kuchni i się podśmiewały.
Całą sytuację przerwał kopniak otwierający drzwi i kolo krzyczący „Z BUTA, WJEŻDŻAM!”


Przepraszam, spóźniony... Jeszcze raz dziękuję za tyle nominacji i szansę wybicia się ;)
 Czytasz -> komentuj proszę ;>

czwartek, 8 sierpnia 2013

Liebster Award

Wracam do domu, i tu miła niespodzianka. Dziękuję za tyle nominacji ;) Otóż zostałam nominowana przez: allie, AfroFankę, Tomsonową Lach, Adriannę, Afroluśkę i Aleksandrę N.
Na pytania odpowiem. Zasady mówią też o tym, że muszę nominować 11 osób, ale zasady są po to żeby je łamać :> Powiem szczerze, jestem tu od niedawna i nowe blogi dopiero odkrywam, na przykład dzięki Liebster Award :) Nie dam nominacji, łamię zasadę. Ale nie będę łamać kolejnej, ponieważ nominację dałabym blogom, z którymi jestem/staram się być na bieżąco, ale z kolei one mnie nominowały.. i byłaby kolejna złamana zasada. Obiecuję, że postaram się czytać blogi o mniejszej popularności, do których łatwiej teraz dotrzeć.

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów  więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

No i nadchodzi chwila prawdy..

allie. :

1. Jakich gatunków muzyki słuchasz ?
różnie to bywa, często to co wpada w ucho, i to co dopasuje się do mojego nastroju.
2. Masz plakaty na ścianach ? Jeśli tak, to ile ?
niestety nie :c na mojej ścianie wisi tylko kartka z autografami chłopaków z Afro
3. Wolisz internet czy telewizję ?
zdecydowanie internet
4. Co lubisz robić w  wolnym czasie ?
słuchać muzyki, oglądać seriale, spotykać się ze znajomymi i jeździć na rolkach
5. Masz płyty jakiś wykonawców muzycznych ? Jeśli tak, to kogo ?
mam Owl City, planuję zakup The B.O.M.B i zastanawiam się dlaczego jeszcze  tego nie zrobiłam..
6. Dużo czasu spędzasz dziennie w internecie ?
to zależy jakie mam plany na czas wolny, a tak średnio to góra 3 godziny
7. Kolekcjonujesz coś ? Jeśli tak, to co ?
nie, nic
8. Masz jakieś dziwne przyzwyczajenia ? Jeśli tak, to jakie ?
chyba nie, nie zastanawiałam się nigdy nad tym
9. Jesteś lewo czy praworęczny/a ?
praworęczna
10. Masz laptopa czy komputer ?
laptopa
11. Jakie wartości w życiu cenisz najbardziej ?
szczerość, poczucie humoru i zaakceptowanie siebie takim, jakim się jest.

 AfroFanka:

 1. Jakie jest twoje życiowe motto ?
nie posiadam
2. Czy cenisz w drugim człowieku szczerość.
tak
3. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
nie mam
4. Czy  masz prawdziwych przyjaciół ?
myślę, że tak. I zastanawiam się jak oni ze mną wytrzymują..
5. Jaki jest twój ulubiony utwór muzyczny ?
nie posiadam, ale ostatnio często słucham Ira-"Taki sam"
6. Na jaką stronę internetową najczęściej zaglądasz  ?
facebook
7.  Masz komórkę ? Jeżeli tak to jaka firma  ?
mam, nokię
8. Posiadasz słuchawki  nauszne ?
nie
9. Spodnie czy spódniczka ?
spodnie
10. Mieszkasz w bloku, czy w domu ?
dom
11.  Jaki jest twój ulubiony sport ?
jazda na rolkach i piłka nożna ;o

Tomsonowa Lach:

1. Co lubisz robić w wolnym czasie?
było.. słuchać muzyki, oglądać seriale, spotykać się ze znajomymi i jeździć na rolkach
2. Masz jakiś gadżet związany z Afromental?
czy wspomnienia z koncertu, rozmowy i autografy to gadżet?
3. Kolekcjonujesz coś ? Jak tak, to co?
nie, nic
4. Ulubiony napój?
woda z cytryną i nestea :>
5. Ulubiony sport?
rolki i piłka nożna
6. Piszesz pamiętnik?
nie
7. Ile czasu piszesz swojego bloga?
niecały miesiąc
8. Wolisz kąpiel w wannie czy pod prysznicem?
dla mnie to nie ma znaczenia, ważne żeby była ciepła woda
9. Mieszkasz w domu czy w bloku?
dom
10. Co robisz, kiedy cierpisz na bezsenność?
słucham muzyki
11. W jakim województwie mieszkasz?
kujawsko-pomorskie

Adrianna:

 1. Co cenisz w sobie?
  dystans do siebie 
2. Ulubiony artysta?
artysta? hm. Aleksander Milwiw-Baron/Darren Criss
3. Masz prawdziwych przyjaciół?
myślę, że tak
4. Chciałabyś mieć dredy?
ostatnio się nad tym zastanawiałam, i chcę.
5. Nike vs. Supra
vs.
6. Chciałabyś mieć tatuaż?
mógłby być, ale tak bardzo mi nie zależy
7. Jaki jest Twój ideał chłopaka?
idealny? najlepiej jakby miał 30 lat, dredy i grał na gitarze w takim jednym zespole..
a tak na serio to ideałów nie ma..
8. Jaki jest najbardziej interesujący obiekt w Twoim pokoju?
nie wiem.
9. Jak nazwiesz swoje dzieci?
oo często nad tym myślę i czasami nie chcę mieć dzieci. Ale będę miała małego Aleksandra/Nikodema i Oliwkę/Tosię
10.Do kogo dzwonisz, kiedy masz kłopoty?
nie wiem..
11. Jaką magiczną moc chciałabyś posiadać?
I believe I can fly, I believe I can touch the sky... tak, chciałabym latać. Albo chciałabym móc spełniać swoje nierealne marzenia.

Afroluśka:

 1.Czy masz zdjęcie z jakimś chłopakiem z Afromental ?
JESZCZE nie
2.Dlaczego piszesz akurat o Afromental?
po 1. lubię ich muzykę. po 2. są bardzo hm. nie wiem jak to nazwać.. mają bogatą osobowość i można wiele o nich napisać. po 3. bo mają poczucie humoru, przez co opowiadanie jest bardziej barwne i realistyczne
3.Ile masz wzrostu?
ok. 170cm
4.Ile masz lat?
16
5.Gdybyś mogła wybrać gdzie chcesz mieszkać gdzie by to było?
Warszawa, ewentualnie Wrocław.
6.Jak długo interesujesz się Afromental?
słuchać słuchałam, a Afromania zaczęła się 2 miesiące temu po koncercie
7.Jakie masz hobby ?
wyczynowa jazda na rolkach po ruchliwej ulicy z przyjaciółką
8.Masz rodzeństwo?
mam
9.Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
nie mam ulubionej
10.Torba czy plecak ?
mały plecak
11.Jaka jest twoim zdaniem najważniejsza cecha przyjaciela ?
szczerość.

Aleksandra N. :

 1.Ulubiony artysta?
 artysta? hm. Aleksander Milwiw-Baron/Darren Criss
2.Czy masz prawdziwych przyjaciół?
myślę, że tak
3.Ile masz lat?
16
4.Posiadasz jakies inne blogi?
na razie nie
5.Dlaczego Afromental?
miłość od pierwszego koncertu
6.Twoja pasja ?
wyczynowa jazda na rolkach po ruchliwej ulicy z przyjaciółką +oglądanie meczy (piłka nożna, siatkówka)
 7.Co najchętniej robisz w wolnym czasie?
słuchać muzyki, oglądać seriale, spotykać się ze znajomymi i jeździć na rolkach
8. Czy masz jakieś gadżety związane z Afromental?
czy wspomnienia z koncertu, rozmowy i autografy to gadżet?
9. Wieś czy Miasto?
miasto
10.Ulubiony kolor?
nie mam
11.Ulubione męskie imię?
Aleksander/Nikodem

Właśnie odpowiedziałam na 66 pytań :o

Rozdział będzie jutro, a teraz zabieram się do czytania opowiadań, muszę rozruszać wyobraźnię ;>

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 6.

*Lidka*
Wróciłam do domu, a właściwie to zostałam odwieziona do domu przez idola nie jednej nastolatki. Ale ja mam farta. Jestem szczęśliwa, nawet rodzice coś zauważyli, bo mama pytała się czemu taka wesoła chodzę. Nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Poszłam na górę do swojego pokoju i spojrzałam na telefon, był już sms:
Dziękuję za bardzo miłe spotkanie Olka :) Aleks.
Ja dziękuję bardziej ;)
Nie kłóć się, ja dziękuję bardziej. PS. Idę na „minimelanż” z Tomkiem i Wojtkiem, więc może rozluźni się przed jutrem :)
Dobrze nie będę się kłócić :( No świetnie, muszę jakoś psychicznie Roksanę też nastawić..
Nie martw się, wyswatamy ich :D Ja lecę, jutro po Ciebie przyjadę, będę o 17, wiem, że urodziny są na 19, ale musisz mi w czymś jeszcze pomóc..
No a kto, jak nie my? Damy radę ;) Ok, a mam się bać?
Niee, nie bój się ;)
Dobrze szefie, miłej zabawy ;)

*Tomson*
Aleks się przebierał, ja w tym czasie użyczyłem sobie gościnności jego lodówki i coś przegryzłem. Zszedł, jakiś inny był..
-Ej, a z tobą co?
-A co ma ze mną być?-spytał dziwnie zadowolonym głosem, trzymał telefon w ręku
-Tylko mi nie mów, że się zakochałeś..
-No to to może jeszcze nie, ale nie zaprzeczam, że Olka mi się podoba..
-Zawsze ceniłem u Ciebie szczerość stary.. no to jak z tą Olką? Idziecie razem na urodziny do Śniadóweczki?
-Taak
-Dobra, więcej nie pytam, bo jeszcze powiesz, że wścibski jestem- tyle wiadomości mi wystarczyło.

Pojechaliśmy po Wojtka, bez większych problemów zgodził się na mały melanż. Aleks zabajerował, że to będzie przygotowanie do urodzin Śniadego..
Pojechaliśmy do ulubionego klubu, wypiliśmy po parę kolejek i od razu lepiej się gadało. Wojtuś zaczął się zwierzać..
-No bo wy chłopaki wieta..że jak ja się wkręęcee to już tak fest! Nie? no. -język trochę mu się plątał, ale mówił prawdę. - No i Lajan od razu pokapował się, że ta Roooksanka to ona w moim guście jest.. ale to mu wyszło fest dobrze! Tylko żem ja sprawę spartaczył potem, bo ta dziewoja nie zauważyła kaarrteczki w papierku po krówce.. Albo dziewoje w ogóle nie sprzątają w torrebkach i to już tak jest.. No ii tak jakoś się potegowało fest. A żem się rozgadał.. CZY WY MNIE SŁUCHATA?
-No.
-Jo.
Przytaknęliśmy.
-I co Wy o tym sądziciee?-spytał
Odpowiedzi podjął się Baron, lecz też był już troszkę pijany.
-Ja nie sądzę. Ja to wiem. Chłopie jeżeli Ci na niej naprawdę zależy to nie siedź w domu i nie stękaj „jaki to to ja jestem biedny, bo dziewczyna do mnie nie zadzwoniła”. Weź się w końcu w garść i walcz. No ale teraz nie musisz, bo wszystko zorganizowaliśmy za ciebie... Chyba za dużo powiedziałem, nie Tomuś? Kur*a.
Zaczyna się. Jeden i drugi za dużo wypił. Będzie ciekawie. Dobrze, że ja tyle nie piłem, bo byłoby jeszcze gorzej.
-Że co zorganizowaliście?-Łozo się ożywił
-Nic, nic..
-Mów i nie pierdol.
-Eeeeyyy..no. Urodziny Śniadego.
-I co?
-No urodziny będą.-Było widać, że Baron nie chce zepsuć całej niespodzianki..ale lepiej już powiedzieć prawdę..
-Tomson! Tomek kur*a! Czy ty go słyszysz? Weź mi powiedz o co chodzi, bo ja zaraz do niego podejdę i mu przywalę, nie chcę tego, ale sytuacja mnie zmusi..-Łozo był już wyraźnie zdenerwowany
-Powiesz mu to czy ja mam to powiedzieć?-spytałem Barona
-Powiedz. Ale zróbcie tak, żeby Olka się nie dowiedziała, bo mnie zabije. To miała być niespodzianka.-odpowiedział
-Olka?-Łozo zastanawiał się chyba o kogo chodzi- aaaa ta Lidka? No. Dobra. Postaram się być dobrym aktorem. To o co chodzii?
-Jutro są urodziny Bartka. I tam będzie Olka, i Roksana, i chyba jakaś kumpela jeszcze, ale z chłopakiem. No wiesz. Tak żeby do pary było. -no i nici z niespodzianki.
-Już czaje. Jedna z was to porządni ludzie są. Mhmm ona i ja. Ty i Justyna. Torresiwo z żoną. Lajan z żoną. Śniadóweczka też z żoną. Kumpela dziewczyn z kumplem. A Baron i Dziamas?
-Jakbyś był spostrzegawczy to została jeszcze Olka. -powiedział Aleks
-To ona idzie z Dziamasem?-Wojtek był coraz bardziej zdziwiony.
-NIE.-Baron się troszkę wkurzył
-To z kim?
-ZE MNĄ PACANIE.
-A Dziamas?
-Podobno jakąś dziewczynę ma. ALE TO NIE JEST OLKA.
Mam już dość, zaczyna boleć mnie głowa, oni zaraz zaczną skakać sobie do gardeł. Przerywam to.
-Ej, chłopaki. Uspokójcie się. Jutro się wszystko ogarnie. I Wojtas pamiętaj, że o niczym nie wiesz, myślisz, że będziesz tam sam.
-Tak jest panie komendancie!- odkrzyknął wyraźnie zadowolony.
-No, a teraz jazda do domu.
Do domów nie mieliśmy daleko, więc zdecydowaliśmy się iść pieszo. Po samochód przyjdę rano.

*Roksana*
Miałam wyrzuty sumienia, że naskoczyłam tak na swoją najlepszą przyjaciółkę. Nie wiem co mnie wzięło. Na drugi dzień spotkałyśmy się na uczelni i mówiły coś o jakiejś imprezie. Nie miałam ochoty na nią iść, ale po tym co wygadała papla Lidia mogłabym o każdej porze dnia i nocy. 
/w tym samym czasie, co chłopaki byli na minimelanżu/ 
Otóż z wieczora weszłam na skype. Lidka była dostępna, więc zadzwoniłam. Odebrała. Zaczęłam ją przepraszać i chyba serce jej zmiękło. Czułam, że wtedy chciała coś ważnego powiedzieć i ciągnęłam ja za język. Gdy zorientowała się, że wypaplała było już za późno. Najpierw spytałam co z imprezą i palnęła coś bez namysłu, że ona idzie z Alkiem. Domyśliłam się, że chodzi o Barona. Dalej poszło z górki, w końcu zwierzała mi się ze wszystkiego... no dobra, prawie ze wszystkiego. Powiedziała, że to miała być niespodzianka, ale ona nie potrafi kłamać. Dowiedziałam się tyle, że nie idziemy do kuzyna Jagody, tylko na urodziny Śniadego. I Łozo też ma tam być. Lidka powiedziała jeszcze, że mam udawać, że o niczym nie wiem, bo ją zabiją. Jakoś dam radę.
Umówiłyśmy się, że po wykładach, które w piątek, czyli jutro.. TO JUŻ JUTRO?. Kurde, jak to szybko zleciało.. te wykłady kończą się o 14 i lecimy szybko do mnie, ona pomaga mi w doborze ubrań, potem do niej, ja jej pomogę, no a potem idę do Jagody i jadę z nią i jej kumplem, którego nikt nie zna. O tym kolesiu wiadomo tylko tyle, że nazywa się Jakub, jest rok starszy, i ma fryzurę jak Mick Jagger, tylko ciemniejszy odcień. Ma wielkie zielone oczy i całkiem jasną karnację. Aha, jeszcze ma ksywę Spizgany, i podobno z nią pracuje w HRC. Bywam tam nawet często, ale nigdy takiego nie widziałam.. Wolę nie wnikać. I lepiej idę spać, bo jutro będę wyglądać jak trup.

*Lidka*
No i stało się. Wygadałam. Z niespodzianki nici. Ale przynajmniej Łozo się ucieszy. Tylko mam nadzieję, że Roks okaże się dobrą aktorką, bo jak nie to...

*Aleks*
Wiedziałem, że zrobię coś czego będę żałował. Wiedziałem. Wypaplałem wszystko. Ale wolałem to niż obitą szczękę przez Wojtka. Jakbym wtedy się pokazał Olce? Jak bym wyglądał? Ja bym nie wyglądał. Wojtas jest dobrym aktorem, może nic się nie wyda? Oby. 


 Czuję, że jakoś tak dziwnie jest... ale jest ;) Kolejny rozdział postaram się dodać dziś, ale jeżeli mi się to nie uda to będzie w piątek, bo wyjeżdżam. Nadal nie zmieniłam zdania i proszę o opinię i komentarze :>

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 5.

Lidia wróciła do domu. Tata od razu zaczął wypytywać się kim był ten chłopak w czapce. Pewnie ich widział. Osłupiała Lidia powiedziała, że to był szef Jagody.. Chyba uwierzył, ale mogła coś lepszego wymyślić.. nie było czasu. Nie chciała mówić mu prawdy bo zacząłby się niepotrzebnie martwić. Przygotowała jedzenie dla psa i zaniosła je pod budę do ogrodu. Dziwne..nigdzie go nie było..pewnie znów kopał jakąś dziurę. Nigdy to mu się nie znudzi.
-Iwo! Iwo buda!-zawołała i umorusany pies od razu się zjawił, merdał ogonem we wszystkie strony, zaczął ciągnąć ją za nogawkę od spodni, tak jakby chciał jej coś pokazać. Poszła za nim, z tyłu ogrodu było już ciemno, wydawało jej się, że coś lub ktoś przechodzi przez płot i zaczyna uciekać. Iwo nie reagował, więc pewnie jej się wydawało. -Iwo, do budy.-I odeszła do domu.

Wzięła prysznic, położyła na łóżku, włączyła laptopa i przy okazji sprawdziła czy ktoś do niej nie dzwonił. Miała 2 wiadomości. Pierwsza była od Roksany: Hej, przepraszam, nie wiem co mnie napadło.
Druga była od nieznanego numeru i bardziej przykuła jej uwagę:
Dobry wieczór Pani :) Miałaś zadzwonić, zapomniałaś? Aleks. Zapomniała. Na śmierć zapomniała, wyleciało jej to z głowy. Miała zadzwonić i ustalić co z urodzinami Śniadego. Odpisała:
Ojj... zapomniałam, wybacz ;) spotkałam dziś Śniadego i co nieco poustalaliśmy. Zaprosił oficjalnie nas z osobami towarzyszącymi, znaczy mnie i 3 kumpele.. A jak Łozo? Po niecałej minucie odpisał:
Jakoś się trzyma.. może się spotkamy? Jeszcze przed urodzinami, tak żeby pogadać :)
Ok :) jutro mam wolne popołudnie
Przyjechałbym po Ciebie ale nie wiem gdzie mieszkasz.. więc jak?
Przejdę się, o 16 przy Hard Rock Cafe?
Tak jest szefowo :) Miłych snów :)
Hahahahaha. Nawzajem :)

*Lidka*
No dobra, że Roksana napisze to się spodziewałam, ale Aleks.. I w dodatku umówiliśmy się jeszcze, jeeeej ale się cieszę, jak dziecko normalnie.. Tylko co ja mam ubrać? Chyba normalnie się ubiorę, tak jak na wykłady, bo w sumie nie będę miała czasu się przebrać.. Dobra idę spać, muszę być wypoczęta na jutro.

Kolejny dzień.
Roksana czuła się lepiej i przyszła na uczelnię, podczas małej przerwy między zajęciami Lidka powiedziała jej, że kuzyn Jagody zaprosił je wszystkie na swoją 18-nastkę. Tą wersję miała już ustaloną z Jagodą, Martą, Julią i Śniadym. W trakcie zajęć okazało się, że Marta i Julka nie mogą przyjść, bo prof. Hamadist zadał im jakiś dodatkowy projekt i muszą przeprowadzić jakieś badania na uczelni. Mają ubrać hijaby lub czadory i zapisywać reakcję ludzi na ich wygląd. Nie wiem po co, ale na pewno będzie to śmieszne. Później mają wykonać według zapisek jakieś diagramy, czy coś, a to jest już o wiele trudniejsze niż paradowanie w przebraniu po budynku.
Zajęcia się skończyły. Lidka spacerkiem doszła do domu, zjadła obiad i wyszła na spotkanie. Szła spokojnie rozmyślając o tym, na jakie tematy będzie rozmawiać z Alkiem. W dniu koncertu pytał ją o szkołę, muzykę, znajomych i inne duperele...tak, muzyka była najlepszym tematem.
Gdy była już w pobliżu kawiarni zauważyła zbiegowisko. Rozpoznała fanki..o nie. Tylko nie one. Fakt, była jedną z nich, ale wiedziała, że jak one dopadną idola, to tak szybko go nie puszczą. Baron chyba ją zauważył, rodał jeszcze parę autografów i przeprosił dziewczyny. Podbiegł do Lidki, szybko ją przytulił i powiedział, że muszą uciekać. Zdziwiona dziewczyna chyba się domyślała.. zza fankami stali paparazzi.

*Lidka*
Aleks złapał mnie za rękę i zaczął biec truchtem.
-Dobrze biegasz?-zapytał
-Tak nawet, a co?
-To migiem do tego czarnego samochodu!
-Ok.-w międzyczasie pozwoliłam sobie na zerknięcie za siebie-cała chmara dziennikarzy biegnie za nami!
-Szybko, skręcaj..
Skręciliśmy i znaleźliśmy się na jakiś blokowiskach. Odbiegliśmy jeszcze trochę i zrobiliśmy sobie przerwę.
-Jestem za stary na takie ucieczki-stwierdził zmachany Aleks-ale to była konieczność, tak przynajmniej Cię ochroniłem
-Nie jesteś stary, tylko nie masz za dobrej kondycji. Popracujemy nad tym. A ochroniłeś mnie przed czym?
-Przed nimi. Na prawdę, jakby dowiedzieli się kim jesteś, albo gdzie mieszkasz, to łazili by za tobą wszędzie gdzie się da.
-Ołł. To w takim razie dziękuję-i się uśmiechnęłam
-Nie ma za co-też się uśmiechnął-ej, wiesz gdzie jesteśmy? Bo szczerze mówiąc to ja się trochę zgubiłem..
-Ja też... a gdzie masz samochód?
-Czekaj..biegliśmy do niego i skręciliśmy..więc gdzieś tam-wskazał dłonią kierunek-mogą być tam dziennikarze.. chyba, że podejdziemy spacerkiem jak gdyby nigdy nic, może nas jakimś cudem nie zauważą
-Jak tak chce szef, to możemy tak zrobić
-No to chodź
Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach, teraz Alek opowiadał trochę o sobie, o jego zainteresowaniach..
-Ej, grasz na gitarze, nie?-zapytał
-Taak, przecież widziałeś, wtedy przed koncertem grałam.
-To fajnie.-widać było, że to go zadowoliło.
Na końcu ulicy gdzie stał jego samochód była grupka fotografów. Zaryzykowaliśmy podchodząc ostrożnie. I w momencie otwierania drzwi ktoś nas zauważył. Banda ludzi z aparatami biegła w naszą stronę. Szybko wsiedliśmy i odjechaliśmy. Aleks zatrzymał się na podjeździe jakiegoś domu. Nie był to dom pracy twórczej, poznałabym go.
-No to tu będziemy bezpieczni-oznajmił, wysiadł. Też wysiadłam.
-Szefie, a mogę wiedzieć gdzie jesteśmy?
-Pod moim domem. Jeszcze żaden dziennikarz, ani fotograf się tu nie zjawił. Zapraszam-i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych.
Weszliśmy, mieszkanie miał ładne, nawet skromne. Podobało mi się. Zapytał się czy chcę coś do picia, zdecydowaliśmy się na zrobienie kawy. Usiedliśmy na sofie w salonie, Aleks puścił jakiś film. Tyle, że my zamiast oglądać nadal rozmawialiśmy.

*Baron*
Mogłem rozmawiać z nią przez całe życie i nadal nie zabrakłoby nam tematów. Jak nie życie prywatne to muzyka, jak nie muzyka to jeszcze inne rzeczy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Z jej opowieści wywnioskowałem, że z jej kumpelami jest niezła zabawa. I ten jej dziwny profesor od Arabistyki. Ten gościu mnie przerażał. Opowiadała, że on potrafi przerwać wykład w połowie wypowiadanego zdania i zacząć się modlić. Wtedy one w śmiech, a on po modlitwie robi kazanie na temat tolerancji religijnej. Nawet spytałem się czemu chodzą na te zajęcia, zaśmiała się i powiedziała, że to ich wspólne marzenie z czasów gimnazjum. Dalej wolałem nie wnikać. Zaczęliśmy rozmawiać o urodzinach Śniadego. Roksana myśli, że idzie do jakiegoś kuzyna kumpeli, Julia i Marta nie przyjdą bo ten ich profesorek coś wymyślił.
-Ola?
-Tak?
-Kto z kim przychodzi na urodziny? No bo wiesz.. Roksana będzie z Łozem, a Jagoda?-bałem się spytać o to z kim przyjdzie ona
-Albo weźmie jakiegoś kolegę, albo pójdziemy razem, bo ja idę sama.-uff
-To może pójdziesz tam ze mną?-zapytałem
-Jeżeli szef chce, to tak-odpowiedziała
-Oczywiście, że chcę.
Wymieniliśmy się uśmiechami. Zrobiło się późno i moja znajoma musiała zbierać się do domu. Zaproponowałem odwózkę, zgodziła się.
W sumie ode mnie do niej nie było tak daleko.. tylko jakieś 2km. To dobrze. Dojechaliśmy..zatrzymałem samochód za drzewem, tak aby z okien nie było widać kto przyjechał. Tym razem odważyłem się i przytuliłem ją na pożegnanie. Wyszła, pomachała jeszcze i ruszyła w stronę domu. Poczekałem aż wejdzie i dopiero wtedy odjechałem. Byłem zadowolony z dzisiejszego dnia. 
Gdy wróciłem pod moim domem czekał Tomson. 
-A Ty gdzie się szlajasz?
-Ja? Ja dbam o swoje relacje z płcią piękną, a co?
-Z Olką byłeś?-spytał, ale i tak znał odpowiedź
-Tak. 
-I jak się układa?
-Jak na razie bardzo dobrze. A Ty co tu robisz?
-Tak wpadłem pogadać o Wojtasie, wejdziemy?
-Chodź.-Weszli do domu
-A co z nim?
-Coraz gorzej, może wytrzyma do urodzin, ale trzeba zabrać go na jakiś melanż. 
-Dziś?
-Możemy. 
-No to jazda.


Pisanie go trochę się przeciągnęło, no ale są wakacje.. :)  Komentarze nadal są mile widziane i bardzo motywują :>

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 5.

Gdy Lidka pożegnała się z Alkiem zwykłym cześć, usłyszała w jego odpowiedzi nutę rozczarowania, chociaż może jej się wydawało... Tak, pewnie jej się wydawało.
Roksana mieszka z rodziną w domu jednorodzinnym na warszawskiej Woli. Gdy zapukała do drzwi otworzyła jej siostra przyjaciółki i powiedziała, że dobrze, że przyszła bo Roksana leży, płacze, i nie chce powiedzieć o co chodzi.
Lidka natychmiast pobiegła do jej pokoju, weszła bez pukania i przytuliła ją. Gdy dziewczyna uspokoiła się na tyle by mogła mówić, wydusiła, że odpowiedź leży na biurku.
Lidia podeszła i od razu rozpoznała z opisu chłopaków owy papierek z numerem telefonu. Był cały pognieciony, chyba od krówki, a obok niego leżała mała karteczka z numerem telefonu i dopiskiem: Cześć, tu Łozo, masz już mój numer, zadzwoń to pogadamy na temat mojego stylu i nie tylko :) czekam.
Ten to potrafi poderwać dziewczynę... załamka. Ale mniejsza z tym, trzeba jakoś jej pomóc. Roksana wstała, trochę się ogarnęła. Widać było, że przynajmniej grypa jej przechodziła.
Zrobiła dla nich herbatę i usiadły przy stole w jadalni.
-I dlaczego płaczesz? Ze szczęścia, że chce się z Tobą spotkać?-spytała
-Hmmm... nie zauważyłaś, że minął już ponad tydzień-Lidia wyczuła sarkazm-i przez to, że nie sprzątałam w torbie i nie znalazłam kartki na czas ON O MNIE ZAPOMNIAŁ?
-Jakie Ty masz szczęście, dziewczyno.
-O czym Ty mówisz? Mam szczęście, że o mnie zapomniał? Nie no. Dzięki.-Roksana się obraziła
-Chcesz wiedzieć dlaczego masz szczęście? Na pewno?-Lidka powoli zaczynała się wkurzać
-Szczerze, na dziś nie chcę już nic wiedzieć.
-Ok, jak chcesz, tylko mnie potem nie zabij. Pa.-i Lidka wyszła.

Mieszkała jakieś 30 minut od Roksany, również w domu. Tyle, że jej dom był obsadzony dużą ilością drzew i wszędzie były dziury wykopane przez jej owczarka.
Po drodze zastanawiała się jak rozwiązać sprawę z imprezą. Roksana nie chce z nią rozmawiać, ba jeszcze nawet o niej nie wie, a zostały tylko 3 dni.. Postanowiła porozmawiać z Jagodą, ona zawsze znajduje jakieś wyjście, choćby najbardziej absurdalne, ale zawsze. Zadzwoniła do niej i umówiły się za 2 godziny w Hard Rock Caffe, gdzie Jagoda dorabiała wieczorami na kasie.
Gdy weszła do domu, odłożyła torbę i poszła na obiad. Mama zaczęła się dopytywać jak było na koncercie. Lidka domyśliła się, że pewnie coś słyszała o pogo. Odpowiedziała wymijająco, że na koncercie było tak, jak na koncercie. Dała jej spokój.
Minęła jakaś godzina, Lidia postanowiła wziąć psa i iść na spotkanie z Jagodą.
Po drodze jej owczarek Iwo, bo tak miał na imię, prawie rzucił się na grupę hipsterów z najnowszymi Iphone'ami, którzy chcieli przejść przez ulicę i ją zaczepić ale z ich bełkotu zrozumiała, że „Te pasy są zbyt mainstreamowe, i idą do sklepu po więcej napoju bogów”
Doszła do Hard Rock Caffe, uwiązała psa przy stojakach na rowery, które było widać ze szklanego okna zajmującego całą północną ścianę.
-Iwo, grzecznie. Niedługo wrócę.-pogłaskała go i już chciała odchodzić, gdy wpadła na jakiegoś mężczyznę.
-eee przepraszam.-wyminęła go
Człowiek złapał ją za ramię i powiedział:
-Hej, a Ty co ćpasz, że ludzi nie poznajesz?
Lidia mu się przyjrzała i pod czarnymi nerdami i full capem rozpoznała Śniadego.
-czeeść...Jeszcze turban załóż na głowę jak mój profesor to już w ogóle Cię nie poznam-odpowiedziała żartem
-Oj młoda, młoda.. Umówiłaś się z kimś?-spytał
-W zasadzie to tak, i jestem już spóźniona
-Zdradzasz go?
-Kogo?
-A To Wy nie jesteście razem?-był zdziwiony
-Jacy znowu My?-po tej wymianie zdań Lidia odniosła wrażenie, że to Bartek coś bierze, a nie ona.
-No Aleks i Ty? Bo on cały czas o Tobie mówi i tak jakoś myślałem..
W głębi duszy Lidka cieszyła się jak dziecko, ale nie dała tego po sobie poznać. Delikatnie się uśmiechnęła.
-Ty to czasami lepiej nie myśl.. Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: NIE.
-Zapamiętam. To w takim razie z kim się spotykasz?-dalej dociekał
-Z kumpelą. Musimy obgadać sprawę Roksany i Wojtka.
-A to coś nie tak jest?
-Byłam u niej, prawie wyrzuciła mnie siłą, i nadal nie wie o imprezie. Z resztą nie będziemy na chodniku o tym rozmawiać, chodź do środka, może coś pomożesz i odpokutujesz za swoją wścibskość-zażartowała i weszli.
Rozmawiali chyba z godzinę i Lidka musiała się zbierać, bo Iwo nie mógł tyle być uwiązany. Śniady na urodziny zaprosił jeszcze dziewczyny, więc problem jakby się rozwiązał. Wezmą Roksanę niby gdzieś na domówkę do kumpla czy coś. Nawet powiedział, że mogą wziąć osoby towarzyszące, żeby nudno im nie było. 



Opinie i komentarze nadal są bardzo mile widziane :) +jakby co to nie miałam zamiaru obrazić hipsterów. 
Podoba się? Wyszło trochę krótko, ale zaczynam pisać już kolejny rozdział.
 

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 4.

/Dom pracy twórczej Afromental/

*Punkt widzenia Dziamasa*

Od tego całego koncertu Wojtek się dziwnie zachowuje. Zawsze jak wspominamy o koncercie, lub o tych dziewczynach, to robi się jakiś nie swój. Normalnie go nie poznaję, ani się nie śmieje, a nawet głupie zachowania mu przeszły trochę.
Postanowiłem zagadać do Śniadego, on zawsze ma z nim dobry kontakt i wie co się z nim dzieje.
Z rozmowy z nim dowiedziałem się, że bardzo polubił tą Roksanę, czy jak tam ona się nazywała. Podobno nawet dał jej swój numer i dopisał, że ma śmiało zadzwonić. Ale minął już tydzień a ona nie zadzwoniła i Wojtuś jest załamany.. Natomiast Aleks jest zupełnie inny, tak jakby cieszył się z życia, ja nie wiem co już się z nimi dzieje. Kryzys wieku średniego, czy co.. Takie mają wahania nastrojów jak kobiety w ciąży. Czasem nie idzie z nimi wytrzymać. Najgorzej jak jeden i drugi złapią takie zawiechy i patrzą się w jeden punkt na ścianie. Nawet mówienie, że mamy zimne piwo w lodówce nie pomaga..
-Ej, Grzechu! Chodź na chwilę..
-Tak Torres?
-Musimy pogadać.-podszedłem do niego, usiedliśmy na sofie-No bo z tym numerem do tej laski to było tak, że ja wrzuciłem karteczkę do jej torby.. Tylko, że karteczka była w papierku od cukierka i ona opierdzieliła mnie, że to nie jest śmietnik... ii
-I co?
-No i może ona ją wyrzuciła, i dlatego taki Wojtek jest.
-Brawo geniusze. Nie mógł po prostu poprosić o ten numer?
-Wstydził się.
-Jak ma się wstydzić to tego nigdy nie robi.. Cały Łozo.. No to trzeba biedakowi pomóc jakoś.
-Tylko jak?
-Coś się wymyśli.. A wiemy przynajmniej co studiują?
-Może Baron coś wie..
Po obgadaniu sprawy z Baronem wiedzieli tyle, że Lidia studiuje pedagogikę i że dziewczyny chodzą razem na jakieś zajęcia dodatkowe z Arabistyki. Więcej Aleks nie wiedział, bo już więcej z Lidką się nie widział. Już cały zespół włączył się w ratowanie Wojtka. Każdy odnowił swoje kontakty z rodziną, a w szczególności z bratankami i siostrzenicami, którzy byli mniej więcej w wieku dziewczyn.
Tomson dowiedział się, że profesor od Arabistyki jest muzułmaninem i nazywa się Sahbist Hamadist, a jego zajęcia odbywają się we wtorki i czwartki o 15 na jednej z warszawskich uczelni.
Po skonsultowaniu tego ustalili, że w najbliższy wtorek Torres z Baronem udadzą się na te zajęcia i postarają się pogadać z dziewczynami.
Wojtek był tak nieobecny, że nawet nie zauważał jak chłopaki rozmawiali bez niego.

Nadszedł wspomniany wtorek.
Jest przed 15, dziewczyny spotkały się przed budynkiem i zaczynały się zbierać na zajęcia. Roksany nie było, ponieważ leżała chora w domu. Nagle Julka łapie Lidkę za ramię i krzyczy:
-Olej!OLEJ! Jakiś Turek i gościu w dredach do nas machają!-i wskazuje palcem na Torresa i Barona
-Julka, spokojnie.-i Lidka zorientowała się kto idzie w ich stronę-Dobra! Jak wyglądam!?-powoli zaczynała panikować
-Dobrze jest, albo czekaj..-i w tym momencie Jagoda potargała włosy Lidki
-kiedyś Cię zabiję-wypowiedziała przez śmiech szeptem Lidia i szybko spróbowała ogarnąć włosy
-Cześć dziewczyny!-powiedział Torres
Baron nie wiedząc jak przywitać się z Lidką trochę się zmieszał i powiedział
-Siema laski, i witaj Olka-niespodziewanie posłał jej ładny uśmiech
-eee cześć, cześć Alek-i odwzajemniła uśmiech-a co Wy tu właściwie robicie?
-Noo bo my sprawę do Was mamy..
-ej, Olej, ja wiem, że ty chcesz porozmawiać sobie ze swoim chłopakiem w dredach i Turkiem, ale jak za 2 minuty nie zjawimy się na zajęciach to prof. Hamadist nas zabije..-powiedziała Julka przerywając Torresowi.
-Jeżeli dobrze usłyszałem, to nie jestem „Turek” tylko Torres, miło mi-z uśmieszkiem powiedział-a chłopak w dredach to Baron-dodał
-jeżeli wyglądasz jak Turek to dla Julki zawsze będziesz Turkiem-powiedziała Jagoda
-hahahahahahaha, no niech jej będzie
-Hmm.. to Wy idźcie na zajęcia, my poczekamy. -Baron próbował coś wymyślić
-Ja mam lepszy pomysł. Nie idę na zajęcia. Powiem mu potem, że byłam u Roksany bo chora jest. A Wy?-spytała Lidka
-Ja z Julką idę, przecież wiesz, że my nigdy nie opuścimy tych zajęć, a Ty Jagoda?-powiedziała Marta
-Idę z Wami, chcę porozmawiać z naszym kolegą Chorkim na temat zachowania higieny osobistej w czasie Ramadanu, trochę brzydko od niego pachnie.

*Punkt widzenia Barona*
Mam trochę wyrzuty sumienia, że młoda nie idzie przez nas na te zajęcia. No ale jest dorosła, a ja nie jestem jej ojcem. Ale i tak czuje się za nią odpowiedzialny, nie wiem czemu, ale tak jest.
Pojechaliśmy do domu pracy twórczej i w samochodzie już mniej więcej wyjaśniliśmy jej jaka jest sytuacja. Gdy dotarliśmy Wojtasa nie było. W sumie to i nawet dobrze. Wchodzimy i Śniady oczywiście musiał coś palnąć:
-Ooo widzę, że Baron już wrócił ze swoją zbuntowaną dziewczyną i Torresem, to co robimy?
Zauważyłem, że Lidka delikatnie się czerwieni. Postanowiłem na to nie reagować.
Zaczęliśmy ustalać co byłoby dla nich najlepsze, znaczy dla Roksany i Łoza, i stwierdziliśmy, że dziewczyny przyjdą na imprezę urodzinową Śniadego. Nie, nie jest to niespodzianka, bo Śniady o wszystkim wie. Przed nim nie da się nic ukryć. Przez cały czas jak mówiłem do niej, to używałem jej drugiego imienia Olka, chłopaki się gubili do kogo mówię, ale po jakimś czasie też tak do niej mówili.
Dałem Olce mój numer i powiedziałem, że jeszcze szczegóły omówimy potem. Zaproponowałem, że odwiozę ją do domu, ale zdecydowała, że mam ją zawieźć do Roksany.
Zawiozłem ją całą i zdrową, pożegnaliśmy się i wyszła. 


 Jest już 4 rozdział :) jakieś komentarze?
Rozdział 3.


Cały koncert skończył się chyba szczęśliwie, bo za zamieszanie na koncercie zostali tylko spisani i dostali ostrzeżenie. Ale ile ludzi do nich dołączyło, zaczęło 10 osób, a potem połowa publiki waliła pogo.. Nic jednak nie przebije chyba min chłopaków gdy ich wyprowadzali, tylko Śniademu się podobało..

*Roksana~wróciłam do domu coś koło 12, byłam tak zmęczona i poobijana, że rzuciłam tylko torbę w kąt pokoju i położyłam się spać. Jutro trzeba było stawić się na wykładach, trochę żałuję, że wybrałam psychologię zamiast pedagogiki, ale sama już nie wiem. Ważne, że mnie przyjęli i jak to Lidka mówi „jak Cię do pracy nie przyjmą to zamieść gdzieś ogłoszenie Chętnie posłucham o twoich problemach i postaram się pomóc. PS. Za drobną opłatą. Zobaczymy co czas pokaże, może i ma rację.. Ona często ma rację, ale czasami boję się jej wierzyć.

*Lidka~weszłam do domu po cichutku, i od razu myknęłam do łóżka. Ale było.. bym się śmiała jakby zamknęli nas na 48 godzin w celu wyjaśnień, to by dopiero było przerąbane u rodziców. Ale spełniłyby się przypuszczenia Marty i Jagody, że kiedyś skończymy razem w więzieniu i nakręcą o nas serial typu „5 w pace”. Hahahahahaha ja już lepiej idę spać.

Nazajutrz dziewczyny spotkały się na uczelni, oczywiście połowa ludzi gapiła się na nie i wytykała palcami.. Niektórzy podchodzili i mówili, że gratulują odwagi i współczują, bo będzie jazda w szkole. Nie wiedziały o co chodzi.
Wszystko wyjaśniło się na dodatkowych wykładach z Arabistyki, na które chodzą wszystkie razem, czyli Jagoda, Marta, Julia, Roksana i Lidka. Jest tam jeszcze oprócz nich ze 20 osób, i 3 Turków. Czasami lubimy z nimi porozmawiać, Chorki trochę zamula ale to nic.
Do sali wszedł prof. Sahbist Hamadist i od razu w oczy rzuciło się jego podbite oko. Przeprowadził zajęcia normalnie, ale kazał chwilę zostać dziewczynom.
-Czy wy wiecie skąd mam to ja?-mówił z błędami językowymi, typowymi dla obcokrajowców.
-Niee
-Ja byłem na koncert i któraś z was mnie uderzyła z łokieć!-powiedział podniesionym głosem
-A to pan może chodzić na koncerty jak jest Ramadan?-wypaliła Marta
-Ja mogę wszystko! Ja być sług Allah, on mi wybaczyć, ale ja wam muszę kare zadać za zamieszki na koncert.
W tym momencie Julka się załamała. 50-letni profesor muzułamanin, który w czasie koncertu Afromental dostał z łokcia, pomijając fakt, że był tam w czasie Ramadanu, obwinia za to wszystko niewinne młode dziewczyny.
-Wy musieć iść wyprać mój dywan z gabinet, wtedy może Pan wam wybaczy... Ja na pewno.
-Dobrze panie profesorze. - i opuściły salę.
Gdy tylko odeszły do kolejnego korytarza parsknęły śmiechem. Podbiegł do nich Kudłaty i spytał co się stało. Opowiedziały mu wszystko.


Wyszło trochę krótko, ale kolejny rozdział zaczynam już pisać. Małe wyjaśnienie: Ramadan jest postem w religii Islamu. 
Rozdział jest zrobiony o takiej tematyce specjalnie dla najlepszych kumpeli : >