sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 4.

/Dom pracy twórczej Afromental/

*Punkt widzenia Dziamasa*

Od tego całego koncertu Wojtek się dziwnie zachowuje. Zawsze jak wspominamy o koncercie, lub o tych dziewczynach, to robi się jakiś nie swój. Normalnie go nie poznaję, ani się nie śmieje, a nawet głupie zachowania mu przeszły trochę.
Postanowiłem zagadać do Śniadego, on zawsze ma z nim dobry kontakt i wie co się z nim dzieje.
Z rozmowy z nim dowiedziałem się, że bardzo polubił tą Roksanę, czy jak tam ona się nazywała. Podobno nawet dał jej swój numer i dopisał, że ma śmiało zadzwonić. Ale minął już tydzień a ona nie zadzwoniła i Wojtuś jest załamany.. Natomiast Aleks jest zupełnie inny, tak jakby cieszył się z życia, ja nie wiem co już się z nimi dzieje. Kryzys wieku średniego, czy co.. Takie mają wahania nastrojów jak kobiety w ciąży. Czasem nie idzie z nimi wytrzymać. Najgorzej jak jeden i drugi złapią takie zawiechy i patrzą się w jeden punkt na ścianie. Nawet mówienie, że mamy zimne piwo w lodówce nie pomaga..
-Ej, Grzechu! Chodź na chwilę..
-Tak Torres?
-Musimy pogadać.-podszedłem do niego, usiedliśmy na sofie-No bo z tym numerem do tej laski to było tak, że ja wrzuciłem karteczkę do jej torby.. Tylko, że karteczka była w papierku od cukierka i ona opierdzieliła mnie, że to nie jest śmietnik... ii
-I co?
-No i może ona ją wyrzuciła, i dlatego taki Wojtek jest.
-Brawo geniusze. Nie mógł po prostu poprosić o ten numer?
-Wstydził się.
-Jak ma się wstydzić to tego nigdy nie robi.. Cały Łozo.. No to trzeba biedakowi pomóc jakoś.
-Tylko jak?
-Coś się wymyśli.. A wiemy przynajmniej co studiują?
-Może Baron coś wie..
Po obgadaniu sprawy z Baronem wiedzieli tyle, że Lidia studiuje pedagogikę i że dziewczyny chodzą razem na jakieś zajęcia dodatkowe z Arabistyki. Więcej Aleks nie wiedział, bo już więcej z Lidką się nie widział. Już cały zespół włączył się w ratowanie Wojtka. Każdy odnowił swoje kontakty z rodziną, a w szczególności z bratankami i siostrzenicami, którzy byli mniej więcej w wieku dziewczyn.
Tomson dowiedział się, że profesor od Arabistyki jest muzułmaninem i nazywa się Sahbist Hamadist, a jego zajęcia odbywają się we wtorki i czwartki o 15 na jednej z warszawskich uczelni.
Po skonsultowaniu tego ustalili, że w najbliższy wtorek Torres z Baronem udadzą się na te zajęcia i postarają się pogadać z dziewczynami.
Wojtek był tak nieobecny, że nawet nie zauważał jak chłopaki rozmawiali bez niego.

Nadszedł wspomniany wtorek.
Jest przed 15, dziewczyny spotkały się przed budynkiem i zaczynały się zbierać na zajęcia. Roksany nie było, ponieważ leżała chora w domu. Nagle Julka łapie Lidkę za ramię i krzyczy:
-Olej!OLEJ! Jakiś Turek i gościu w dredach do nas machają!-i wskazuje palcem na Torresa i Barona
-Julka, spokojnie.-i Lidka zorientowała się kto idzie w ich stronę-Dobra! Jak wyglądam!?-powoli zaczynała panikować
-Dobrze jest, albo czekaj..-i w tym momencie Jagoda potargała włosy Lidki
-kiedyś Cię zabiję-wypowiedziała przez śmiech szeptem Lidia i szybko spróbowała ogarnąć włosy
-Cześć dziewczyny!-powiedział Torres
Baron nie wiedząc jak przywitać się z Lidką trochę się zmieszał i powiedział
-Siema laski, i witaj Olka-niespodziewanie posłał jej ładny uśmiech
-eee cześć, cześć Alek-i odwzajemniła uśmiech-a co Wy tu właściwie robicie?
-Noo bo my sprawę do Was mamy..
-ej, Olej, ja wiem, że ty chcesz porozmawiać sobie ze swoim chłopakiem w dredach i Turkiem, ale jak za 2 minuty nie zjawimy się na zajęciach to prof. Hamadist nas zabije..-powiedziała Julka przerywając Torresowi.
-Jeżeli dobrze usłyszałem, to nie jestem „Turek” tylko Torres, miło mi-z uśmieszkiem powiedział-a chłopak w dredach to Baron-dodał
-jeżeli wyglądasz jak Turek to dla Julki zawsze będziesz Turkiem-powiedziała Jagoda
-hahahahahahaha, no niech jej będzie
-Hmm.. to Wy idźcie na zajęcia, my poczekamy. -Baron próbował coś wymyślić
-Ja mam lepszy pomysł. Nie idę na zajęcia. Powiem mu potem, że byłam u Roksany bo chora jest. A Wy?-spytała Lidka
-Ja z Julką idę, przecież wiesz, że my nigdy nie opuścimy tych zajęć, a Ty Jagoda?-powiedziała Marta
-Idę z Wami, chcę porozmawiać z naszym kolegą Chorkim na temat zachowania higieny osobistej w czasie Ramadanu, trochę brzydko od niego pachnie.

*Punkt widzenia Barona*
Mam trochę wyrzuty sumienia, że młoda nie idzie przez nas na te zajęcia. No ale jest dorosła, a ja nie jestem jej ojcem. Ale i tak czuje się za nią odpowiedzialny, nie wiem czemu, ale tak jest.
Pojechaliśmy do domu pracy twórczej i w samochodzie już mniej więcej wyjaśniliśmy jej jaka jest sytuacja. Gdy dotarliśmy Wojtasa nie było. W sumie to i nawet dobrze. Wchodzimy i Śniady oczywiście musiał coś palnąć:
-Ooo widzę, że Baron już wrócił ze swoją zbuntowaną dziewczyną i Torresem, to co robimy?
Zauważyłem, że Lidka delikatnie się czerwieni. Postanowiłem na to nie reagować.
Zaczęliśmy ustalać co byłoby dla nich najlepsze, znaczy dla Roksany i Łoza, i stwierdziliśmy, że dziewczyny przyjdą na imprezę urodzinową Śniadego. Nie, nie jest to niespodzianka, bo Śniady o wszystkim wie. Przed nim nie da się nic ukryć. Przez cały czas jak mówiłem do niej, to używałem jej drugiego imienia Olka, chłopaki się gubili do kogo mówię, ale po jakimś czasie też tak do niej mówili.
Dałem Olce mój numer i powiedziałem, że jeszcze szczegóły omówimy potem. Zaproponowałem, że odwiozę ją do domu, ale zdecydowała, że mam ją zawieźć do Roksany.
Zawiozłem ją całą i zdrową, pożegnaliśmy się i wyszła. 


 Jest już 4 rozdział :) jakieś komentarze?

5 komentarzy:

  1. dziękuję, lepiej się będzie pisało ze świadomością, że chociaż ktoś będzie to czytał :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Super piszesz, czekam na kolejny i zapraszam do siebie http://afromental-life-story.blogspot.com/ ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. WĄTEK ZAJĘĆ Z ARABISTYKI?! UWIELBIAM♥

    OdpowiedzUsuń