wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 5.

Lidia wróciła do domu. Tata od razu zaczął wypytywać się kim był ten chłopak w czapce. Pewnie ich widział. Osłupiała Lidia powiedziała, że to był szef Jagody.. Chyba uwierzył, ale mogła coś lepszego wymyślić.. nie było czasu. Nie chciała mówić mu prawdy bo zacząłby się niepotrzebnie martwić. Przygotowała jedzenie dla psa i zaniosła je pod budę do ogrodu. Dziwne..nigdzie go nie było..pewnie znów kopał jakąś dziurę. Nigdy to mu się nie znudzi.
-Iwo! Iwo buda!-zawołała i umorusany pies od razu się zjawił, merdał ogonem we wszystkie strony, zaczął ciągnąć ją za nogawkę od spodni, tak jakby chciał jej coś pokazać. Poszła za nim, z tyłu ogrodu było już ciemno, wydawało jej się, że coś lub ktoś przechodzi przez płot i zaczyna uciekać. Iwo nie reagował, więc pewnie jej się wydawało. -Iwo, do budy.-I odeszła do domu.

Wzięła prysznic, położyła na łóżku, włączyła laptopa i przy okazji sprawdziła czy ktoś do niej nie dzwonił. Miała 2 wiadomości. Pierwsza była od Roksany: Hej, przepraszam, nie wiem co mnie napadło.
Druga była od nieznanego numeru i bardziej przykuła jej uwagę:
Dobry wieczór Pani :) Miałaś zadzwonić, zapomniałaś? Aleks. Zapomniała. Na śmierć zapomniała, wyleciało jej to z głowy. Miała zadzwonić i ustalić co z urodzinami Śniadego. Odpisała:
Ojj... zapomniałam, wybacz ;) spotkałam dziś Śniadego i co nieco poustalaliśmy. Zaprosił oficjalnie nas z osobami towarzyszącymi, znaczy mnie i 3 kumpele.. A jak Łozo? Po niecałej minucie odpisał:
Jakoś się trzyma.. może się spotkamy? Jeszcze przed urodzinami, tak żeby pogadać :)
Ok :) jutro mam wolne popołudnie
Przyjechałbym po Ciebie ale nie wiem gdzie mieszkasz.. więc jak?
Przejdę się, o 16 przy Hard Rock Cafe?
Tak jest szefowo :) Miłych snów :)
Hahahahaha. Nawzajem :)

*Lidka*
No dobra, że Roksana napisze to się spodziewałam, ale Aleks.. I w dodatku umówiliśmy się jeszcze, jeeeej ale się cieszę, jak dziecko normalnie.. Tylko co ja mam ubrać? Chyba normalnie się ubiorę, tak jak na wykłady, bo w sumie nie będę miała czasu się przebrać.. Dobra idę spać, muszę być wypoczęta na jutro.

Kolejny dzień.
Roksana czuła się lepiej i przyszła na uczelnię, podczas małej przerwy między zajęciami Lidka powiedziała jej, że kuzyn Jagody zaprosił je wszystkie na swoją 18-nastkę. Tą wersję miała już ustaloną z Jagodą, Martą, Julią i Śniadym. W trakcie zajęć okazało się, że Marta i Julka nie mogą przyjść, bo prof. Hamadist zadał im jakiś dodatkowy projekt i muszą przeprowadzić jakieś badania na uczelni. Mają ubrać hijaby lub czadory i zapisywać reakcję ludzi na ich wygląd. Nie wiem po co, ale na pewno będzie to śmieszne. Później mają wykonać według zapisek jakieś diagramy, czy coś, a to jest już o wiele trudniejsze niż paradowanie w przebraniu po budynku.
Zajęcia się skończyły. Lidka spacerkiem doszła do domu, zjadła obiad i wyszła na spotkanie. Szła spokojnie rozmyślając o tym, na jakie tematy będzie rozmawiać z Alkiem. W dniu koncertu pytał ją o szkołę, muzykę, znajomych i inne duperele...tak, muzyka była najlepszym tematem.
Gdy była już w pobliżu kawiarni zauważyła zbiegowisko. Rozpoznała fanki..o nie. Tylko nie one. Fakt, była jedną z nich, ale wiedziała, że jak one dopadną idola, to tak szybko go nie puszczą. Baron chyba ją zauważył, rodał jeszcze parę autografów i przeprosił dziewczyny. Podbiegł do Lidki, szybko ją przytulił i powiedział, że muszą uciekać. Zdziwiona dziewczyna chyba się domyślała.. zza fankami stali paparazzi.

*Lidka*
Aleks złapał mnie za rękę i zaczął biec truchtem.
-Dobrze biegasz?-zapytał
-Tak nawet, a co?
-To migiem do tego czarnego samochodu!
-Ok.-w międzyczasie pozwoliłam sobie na zerknięcie za siebie-cała chmara dziennikarzy biegnie za nami!
-Szybko, skręcaj..
Skręciliśmy i znaleźliśmy się na jakiś blokowiskach. Odbiegliśmy jeszcze trochę i zrobiliśmy sobie przerwę.
-Jestem za stary na takie ucieczki-stwierdził zmachany Aleks-ale to była konieczność, tak przynajmniej Cię ochroniłem
-Nie jesteś stary, tylko nie masz za dobrej kondycji. Popracujemy nad tym. A ochroniłeś mnie przed czym?
-Przed nimi. Na prawdę, jakby dowiedzieli się kim jesteś, albo gdzie mieszkasz, to łazili by za tobą wszędzie gdzie się da.
-Ołł. To w takim razie dziękuję-i się uśmiechnęłam
-Nie ma za co-też się uśmiechnął-ej, wiesz gdzie jesteśmy? Bo szczerze mówiąc to ja się trochę zgubiłem..
-Ja też... a gdzie masz samochód?
-Czekaj..biegliśmy do niego i skręciliśmy..więc gdzieś tam-wskazał dłonią kierunek-mogą być tam dziennikarze.. chyba, że podejdziemy spacerkiem jak gdyby nigdy nic, może nas jakimś cudem nie zauważą
-Jak tak chce szef, to możemy tak zrobić
-No to chodź
Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach, teraz Alek opowiadał trochę o sobie, o jego zainteresowaniach..
-Ej, grasz na gitarze, nie?-zapytał
-Taak, przecież widziałeś, wtedy przed koncertem grałam.
-To fajnie.-widać było, że to go zadowoliło.
Na końcu ulicy gdzie stał jego samochód była grupka fotografów. Zaryzykowaliśmy podchodząc ostrożnie. I w momencie otwierania drzwi ktoś nas zauważył. Banda ludzi z aparatami biegła w naszą stronę. Szybko wsiedliśmy i odjechaliśmy. Aleks zatrzymał się na podjeździe jakiegoś domu. Nie był to dom pracy twórczej, poznałabym go.
-No to tu będziemy bezpieczni-oznajmił, wysiadł. Też wysiadłam.
-Szefie, a mogę wiedzieć gdzie jesteśmy?
-Pod moim domem. Jeszcze żaden dziennikarz, ani fotograf się tu nie zjawił. Zapraszam-i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych.
Weszliśmy, mieszkanie miał ładne, nawet skromne. Podobało mi się. Zapytał się czy chcę coś do picia, zdecydowaliśmy się na zrobienie kawy. Usiedliśmy na sofie w salonie, Aleks puścił jakiś film. Tyle, że my zamiast oglądać nadal rozmawialiśmy.

*Baron*
Mogłem rozmawiać z nią przez całe życie i nadal nie zabrakłoby nam tematów. Jak nie życie prywatne to muzyka, jak nie muzyka to jeszcze inne rzeczy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Z jej opowieści wywnioskowałem, że z jej kumpelami jest niezła zabawa. I ten jej dziwny profesor od Arabistyki. Ten gościu mnie przerażał. Opowiadała, że on potrafi przerwać wykład w połowie wypowiadanego zdania i zacząć się modlić. Wtedy one w śmiech, a on po modlitwie robi kazanie na temat tolerancji religijnej. Nawet spytałem się czemu chodzą na te zajęcia, zaśmiała się i powiedziała, że to ich wspólne marzenie z czasów gimnazjum. Dalej wolałem nie wnikać. Zaczęliśmy rozmawiać o urodzinach Śniadego. Roksana myśli, że idzie do jakiegoś kuzyna kumpeli, Julia i Marta nie przyjdą bo ten ich profesorek coś wymyślił.
-Ola?
-Tak?
-Kto z kim przychodzi na urodziny? No bo wiesz.. Roksana będzie z Łozem, a Jagoda?-bałem się spytać o to z kim przyjdzie ona
-Albo weźmie jakiegoś kolegę, albo pójdziemy razem, bo ja idę sama.-uff
-To może pójdziesz tam ze mną?-zapytałem
-Jeżeli szef chce, to tak-odpowiedziała
-Oczywiście, że chcę.
Wymieniliśmy się uśmiechami. Zrobiło się późno i moja znajoma musiała zbierać się do domu. Zaproponowałem odwózkę, zgodziła się.
W sumie ode mnie do niej nie było tak daleko.. tylko jakieś 2km. To dobrze. Dojechaliśmy..zatrzymałem samochód za drzewem, tak aby z okien nie było widać kto przyjechał. Tym razem odważyłem się i przytuliłem ją na pożegnanie. Wyszła, pomachała jeszcze i ruszyła w stronę domu. Poczekałem aż wejdzie i dopiero wtedy odjechałem. Byłem zadowolony z dzisiejszego dnia. 
Gdy wróciłem pod moim domem czekał Tomson. 
-A Ty gdzie się szlajasz?
-Ja? Ja dbam o swoje relacje z płcią piękną, a co?
-Z Olką byłeś?-spytał, ale i tak znał odpowiedź
-Tak. 
-I jak się układa?
-Jak na razie bardzo dobrze. A Ty co tu robisz?
-Tak wpadłem pogadać o Wojtasie, wejdziemy?
-Chodź.-Weszli do domu
-A co z nim?
-Coraz gorzej, może wytrzyma do urodzin, ale trzeba zabrać go na jakiś melanż. 
-Dziś?
-Możemy. 
-No to jazda.


Pisanie go trochę się przeciągnęło, no ale są wakacje.. :)  Komentarze nadal są mile widziane i bardzo motywują :>

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 5.

Gdy Lidka pożegnała się z Alkiem zwykłym cześć, usłyszała w jego odpowiedzi nutę rozczarowania, chociaż może jej się wydawało... Tak, pewnie jej się wydawało.
Roksana mieszka z rodziną w domu jednorodzinnym na warszawskiej Woli. Gdy zapukała do drzwi otworzyła jej siostra przyjaciółki i powiedziała, że dobrze, że przyszła bo Roksana leży, płacze, i nie chce powiedzieć o co chodzi.
Lidka natychmiast pobiegła do jej pokoju, weszła bez pukania i przytuliła ją. Gdy dziewczyna uspokoiła się na tyle by mogła mówić, wydusiła, że odpowiedź leży na biurku.
Lidia podeszła i od razu rozpoznała z opisu chłopaków owy papierek z numerem telefonu. Był cały pognieciony, chyba od krówki, a obok niego leżała mała karteczka z numerem telefonu i dopiskiem: Cześć, tu Łozo, masz już mój numer, zadzwoń to pogadamy na temat mojego stylu i nie tylko :) czekam.
Ten to potrafi poderwać dziewczynę... załamka. Ale mniejsza z tym, trzeba jakoś jej pomóc. Roksana wstała, trochę się ogarnęła. Widać było, że przynajmniej grypa jej przechodziła.
Zrobiła dla nich herbatę i usiadły przy stole w jadalni.
-I dlaczego płaczesz? Ze szczęścia, że chce się z Tobą spotkać?-spytała
-Hmmm... nie zauważyłaś, że minął już ponad tydzień-Lidia wyczuła sarkazm-i przez to, że nie sprzątałam w torbie i nie znalazłam kartki na czas ON O MNIE ZAPOMNIAŁ?
-Jakie Ty masz szczęście, dziewczyno.
-O czym Ty mówisz? Mam szczęście, że o mnie zapomniał? Nie no. Dzięki.-Roksana się obraziła
-Chcesz wiedzieć dlaczego masz szczęście? Na pewno?-Lidka powoli zaczynała się wkurzać
-Szczerze, na dziś nie chcę już nic wiedzieć.
-Ok, jak chcesz, tylko mnie potem nie zabij. Pa.-i Lidka wyszła.

Mieszkała jakieś 30 minut od Roksany, również w domu. Tyle, że jej dom był obsadzony dużą ilością drzew i wszędzie były dziury wykopane przez jej owczarka.
Po drodze zastanawiała się jak rozwiązać sprawę z imprezą. Roksana nie chce z nią rozmawiać, ba jeszcze nawet o niej nie wie, a zostały tylko 3 dni.. Postanowiła porozmawiać z Jagodą, ona zawsze znajduje jakieś wyjście, choćby najbardziej absurdalne, ale zawsze. Zadzwoniła do niej i umówiły się za 2 godziny w Hard Rock Caffe, gdzie Jagoda dorabiała wieczorami na kasie.
Gdy weszła do domu, odłożyła torbę i poszła na obiad. Mama zaczęła się dopytywać jak było na koncercie. Lidka domyśliła się, że pewnie coś słyszała o pogo. Odpowiedziała wymijająco, że na koncercie było tak, jak na koncercie. Dała jej spokój.
Minęła jakaś godzina, Lidia postanowiła wziąć psa i iść na spotkanie z Jagodą.
Po drodze jej owczarek Iwo, bo tak miał na imię, prawie rzucił się na grupę hipsterów z najnowszymi Iphone'ami, którzy chcieli przejść przez ulicę i ją zaczepić ale z ich bełkotu zrozumiała, że „Te pasy są zbyt mainstreamowe, i idą do sklepu po więcej napoju bogów”
Doszła do Hard Rock Caffe, uwiązała psa przy stojakach na rowery, które było widać ze szklanego okna zajmującego całą północną ścianę.
-Iwo, grzecznie. Niedługo wrócę.-pogłaskała go i już chciała odchodzić, gdy wpadła na jakiegoś mężczyznę.
-eee przepraszam.-wyminęła go
Człowiek złapał ją za ramię i powiedział:
-Hej, a Ty co ćpasz, że ludzi nie poznajesz?
Lidia mu się przyjrzała i pod czarnymi nerdami i full capem rozpoznała Śniadego.
-czeeść...Jeszcze turban załóż na głowę jak mój profesor to już w ogóle Cię nie poznam-odpowiedziała żartem
-Oj młoda, młoda.. Umówiłaś się z kimś?-spytał
-W zasadzie to tak, i jestem już spóźniona
-Zdradzasz go?
-Kogo?
-A To Wy nie jesteście razem?-był zdziwiony
-Jacy znowu My?-po tej wymianie zdań Lidia odniosła wrażenie, że to Bartek coś bierze, a nie ona.
-No Aleks i Ty? Bo on cały czas o Tobie mówi i tak jakoś myślałem..
W głębi duszy Lidka cieszyła się jak dziecko, ale nie dała tego po sobie poznać. Delikatnie się uśmiechnęła.
-Ty to czasami lepiej nie myśl.. Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: NIE.
-Zapamiętam. To w takim razie z kim się spotykasz?-dalej dociekał
-Z kumpelą. Musimy obgadać sprawę Roksany i Wojtka.
-A to coś nie tak jest?
-Byłam u niej, prawie wyrzuciła mnie siłą, i nadal nie wie o imprezie. Z resztą nie będziemy na chodniku o tym rozmawiać, chodź do środka, może coś pomożesz i odpokutujesz za swoją wścibskość-zażartowała i weszli.
Rozmawiali chyba z godzinę i Lidka musiała się zbierać, bo Iwo nie mógł tyle być uwiązany. Śniady na urodziny zaprosił jeszcze dziewczyny, więc problem jakby się rozwiązał. Wezmą Roksanę niby gdzieś na domówkę do kumpla czy coś. Nawet powiedział, że mogą wziąć osoby towarzyszące, żeby nudno im nie było. 



Opinie i komentarze nadal są bardzo mile widziane :) +jakby co to nie miałam zamiaru obrazić hipsterów. 
Podoba się? Wyszło trochę krótko, ale zaczynam pisać już kolejny rozdział.
 

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 4.

/Dom pracy twórczej Afromental/

*Punkt widzenia Dziamasa*

Od tego całego koncertu Wojtek się dziwnie zachowuje. Zawsze jak wspominamy o koncercie, lub o tych dziewczynach, to robi się jakiś nie swój. Normalnie go nie poznaję, ani się nie śmieje, a nawet głupie zachowania mu przeszły trochę.
Postanowiłem zagadać do Śniadego, on zawsze ma z nim dobry kontakt i wie co się z nim dzieje.
Z rozmowy z nim dowiedziałem się, że bardzo polubił tą Roksanę, czy jak tam ona się nazywała. Podobno nawet dał jej swój numer i dopisał, że ma śmiało zadzwonić. Ale minął już tydzień a ona nie zadzwoniła i Wojtuś jest załamany.. Natomiast Aleks jest zupełnie inny, tak jakby cieszył się z życia, ja nie wiem co już się z nimi dzieje. Kryzys wieku średniego, czy co.. Takie mają wahania nastrojów jak kobiety w ciąży. Czasem nie idzie z nimi wytrzymać. Najgorzej jak jeden i drugi złapią takie zawiechy i patrzą się w jeden punkt na ścianie. Nawet mówienie, że mamy zimne piwo w lodówce nie pomaga..
-Ej, Grzechu! Chodź na chwilę..
-Tak Torres?
-Musimy pogadać.-podszedłem do niego, usiedliśmy na sofie-No bo z tym numerem do tej laski to było tak, że ja wrzuciłem karteczkę do jej torby.. Tylko, że karteczka była w papierku od cukierka i ona opierdzieliła mnie, że to nie jest śmietnik... ii
-I co?
-No i może ona ją wyrzuciła, i dlatego taki Wojtek jest.
-Brawo geniusze. Nie mógł po prostu poprosić o ten numer?
-Wstydził się.
-Jak ma się wstydzić to tego nigdy nie robi.. Cały Łozo.. No to trzeba biedakowi pomóc jakoś.
-Tylko jak?
-Coś się wymyśli.. A wiemy przynajmniej co studiują?
-Może Baron coś wie..
Po obgadaniu sprawy z Baronem wiedzieli tyle, że Lidia studiuje pedagogikę i że dziewczyny chodzą razem na jakieś zajęcia dodatkowe z Arabistyki. Więcej Aleks nie wiedział, bo już więcej z Lidką się nie widział. Już cały zespół włączył się w ratowanie Wojtka. Każdy odnowił swoje kontakty z rodziną, a w szczególności z bratankami i siostrzenicami, którzy byli mniej więcej w wieku dziewczyn.
Tomson dowiedział się, że profesor od Arabistyki jest muzułmaninem i nazywa się Sahbist Hamadist, a jego zajęcia odbywają się we wtorki i czwartki o 15 na jednej z warszawskich uczelni.
Po skonsultowaniu tego ustalili, że w najbliższy wtorek Torres z Baronem udadzą się na te zajęcia i postarają się pogadać z dziewczynami.
Wojtek był tak nieobecny, że nawet nie zauważał jak chłopaki rozmawiali bez niego.

Nadszedł wspomniany wtorek.
Jest przed 15, dziewczyny spotkały się przed budynkiem i zaczynały się zbierać na zajęcia. Roksany nie było, ponieważ leżała chora w domu. Nagle Julka łapie Lidkę za ramię i krzyczy:
-Olej!OLEJ! Jakiś Turek i gościu w dredach do nas machają!-i wskazuje palcem na Torresa i Barona
-Julka, spokojnie.-i Lidka zorientowała się kto idzie w ich stronę-Dobra! Jak wyglądam!?-powoli zaczynała panikować
-Dobrze jest, albo czekaj..-i w tym momencie Jagoda potargała włosy Lidki
-kiedyś Cię zabiję-wypowiedziała przez śmiech szeptem Lidia i szybko spróbowała ogarnąć włosy
-Cześć dziewczyny!-powiedział Torres
Baron nie wiedząc jak przywitać się z Lidką trochę się zmieszał i powiedział
-Siema laski, i witaj Olka-niespodziewanie posłał jej ładny uśmiech
-eee cześć, cześć Alek-i odwzajemniła uśmiech-a co Wy tu właściwie robicie?
-Noo bo my sprawę do Was mamy..
-ej, Olej, ja wiem, że ty chcesz porozmawiać sobie ze swoim chłopakiem w dredach i Turkiem, ale jak za 2 minuty nie zjawimy się na zajęciach to prof. Hamadist nas zabije..-powiedziała Julka przerywając Torresowi.
-Jeżeli dobrze usłyszałem, to nie jestem „Turek” tylko Torres, miło mi-z uśmieszkiem powiedział-a chłopak w dredach to Baron-dodał
-jeżeli wyglądasz jak Turek to dla Julki zawsze będziesz Turkiem-powiedziała Jagoda
-hahahahahahaha, no niech jej będzie
-Hmm.. to Wy idźcie na zajęcia, my poczekamy. -Baron próbował coś wymyślić
-Ja mam lepszy pomysł. Nie idę na zajęcia. Powiem mu potem, że byłam u Roksany bo chora jest. A Wy?-spytała Lidka
-Ja z Julką idę, przecież wiesz, że my nigdy nie opuścimy tych zajęć, a Ty Jagoda?-powiedziała Marta
-Idę z Wami, chcę porozmawiać z naszym kolegą Chorkim na temat zachowania higieny osobistej w czasie Ramadanu, trochę brzydko od niego pachnie.

*Punkt widzenia Barona*
Mam trochę wyrzuty sumienia, że młoda nie idzie przez nas na te zajęcia. No ale jest dorosła, a ja nie jestem jej ojcem. Ale i tak czuje się za nią odpowiedzialny, nie wiem czemu, ale tak jest.
Pojechaliśmy do domu pracy twórczej i w samochodzie już mniej więcej wyjaśniliśmy jej jaka jest sytuacja. Gdy dotarliśmy Wojtasa nie było. W sumie to i nawet dobrze. Wchodzimy i Śniady oczywiście musiał coś palnąć:
-Ooo widzę, że Baron już wrócił ze swoją zbuntowaną dziewczyną i Torresem, to co robimy?
Zauważyłem, że Lidka delikatnie się czerwieni. Postanowiłem na to nie reagować.
Zaczęliśmy ustalać co byłoby dla nich najlepsze, znaczy dla Roksany i Łoza, i stwierdziliśmy, że dziewczyny przyjdą na imprezę urodzinową Śniadego. Nie, nie jest to niespodzianka, bo Śniady o wszystkim wie. Przed nim nie da się nic ukryć. Przez cały czas jak mówiłem do niej, to używałem jej drugiego imienia Olka, chłopaki się gubili do kogo mówię, ale po jakimś czasie też tak do niej mówili.
Dałem Olce mój numer i powiedziałem, że jeszcze szczegóły omówimy potem. Zaproponowałem, że odwiozę ją do domu, ale zdecydowała, że mam ją zawieźć do Roksany.
Zawiozłem ją całą i zdrową, pożegnaliśmy się i wyszła. 


 Jest już 4 rozdział :) jakieś komentarze?
Rozdział 3.


Cały koncert skończył się chyba szczęśliwie, bo za zamieszanie na koncercie zostali tylko spisani i dostali ostrzeżenie. Ale ile ludzi do nich dołączyło, zaczęło 10 osób, a potem połowa publiki waliła pogo.. Nic jednak nie przebije chyba min chłopaków gdy ich wyprowadzali, tylko Śniademu się podobało..

*Roksana~wróciłam do domu coś koło 12, byłam tak zmęczona i poobijana, że rzuciłam tylko torbę w kąt pokoju i położyłam się spać. Jutro trzeba było stawić się na wykładach, trochę żałuję, że wybrałam psychologię zamiast pedagogiki, ale sama już nie wiem. Ważne, że mnie przyjęli i jak to Lidka mówi „jak Cię do pracy nie przyjmą to zamieść gdzieś ogłoszenie Chętnie posłucham o twoich problemach i postaram się pomóc. PS. Za drobną opłatą. Zobaczymy co czas pokaże, może i ma rację.. Ona często ma rację, ale czasami boję się jej wierzyć.

*Lidka~weszłam do domu po cichutku, i od razu myknęłam do łóżka. Ale było.. bym się śmiała jakby zamknęli nas na 48 godzin w celu wyjaśnień, to by dopiero było przerąbane u rodziców. Ale spełniłyby się przypuszczenia Marty i Jagody, że kiedyś skończymy razem w więzieniu i nakręcą o nas serial typu „5 w pace”. Hahahahahaha ja już lepiej idę spać.

Nazajutrz dziewczyny spotkały się na uczelni, oczywiście połowa ludzi gapiła się na nie i wytykała palcami.. Niektórzy podchodzili i mówili, że gratulują odwagi i współczują, bo będzie jazda w szkole. Nie wiedziały o co chodzi.
Wszystko wyjaśniło się na dodatkowych wykładach z Arabistyki, na które chodzą wszystkie razem, czyli Jagoda, Marta, Julia, Roksana i Lidka. Jest tam jeszcze oprócz nich ze 20 osób, i 3 Turków. Czasami lubimy z nimi porozmawiać, Chorki trochę zamula ale to nic.
Do sali wszedł prof. Sahbist Hamadist i od razu w oczy rzuciło się jego podbite oko. Przeprowadził zajęcia normalnie, ale kazał chwilę zostać dziewczynom.
-Czy wy wiecie skąd mam to ja?-mówił z błędami językowymi, typowymi dla obcokrajowców.
-Niee
-Ja byłem na koncert i któraś z was mnie uderzyła z łokieć!-powiedział podniesionym głosem
-A to pan może chodzić na koncerty jak jest Ramadan?-wypaliła Marta
-Ja mogę wszystko! Ja być sług Allah, on mi wybaczyć, ale ja wam muszę kare zadać za zamieszki na koncert.
W tym momencie Julka się załamała. 50-letni profesor muzułamanin, który w czasie koncertu Afromental dostał z łokcia, pomijając fakt, że był tam w czasie Ramadanu, obwinia za to wszystko niewinne młode dziewczyny.
-Wy musieć iść wyprać mój dywan z gabinet, wtedy może Pan wam wybaczy... Ja na pewno.
-Dobrze panie profesorze. - i opuściły salę.
Gdy tylko odeszły do kolejnego korytarza parsknęły śmiechem. Podbiegł do nich Kudłaty i spytał co się stało. Opowiedziały mu wszystko.


Wyszło trochę krótko, ale kolejny rozdział zaczynam już pisać. Małe wyjaśnienie: Ramadan jest postem w religii Islamu. 
Rozdział jest zrobiony o takiej tematyce specjalnie dla najlepszych kumpeli : >

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 2.


Koncert trwał już jakąś godzinę. Było bardzo dobrze, chłopaki dawali czadu, ale Lidce jedno nie dawało spokoju. Przecież jej obiecał. No ale w końcu to jest Baron i pewnie ma gdzieś fankę czekającą na jakieś głupie pozdrowienie.. Całe szczęście, że była z nią Roksana i cały czas nawijała jaki to Łozo nie jest wspaniały, przynajmniej Lidka zapomniała o pozdrowieniu. Dziewczyny świetnie zaczęły się bawić: tańczyły, skakały, śpiewały razem z nimi.
Co piosenkę Aleks zmieniał gitarę i gdy kolejna się skończyła chłopaki zaczęli o czymś rozmawiać, niestety krzyk fanek zagłuszał wszystko i nie było słychać o czym.
Na scenę wszedł organizator i ogłosił, że koncert zostaje na chwilę przerwany, nie podał żadnych powodów. Fanki zaczęły tak krzyczeć, że uszy aż bolały.
Pałeczkę przejął Łozo, przeprosił wszystkich i zszedł ze sceny. Podobnie zrobił Torres, podszedł do mikrofonu, też przeprosił i dodał jeszcze, że ma nadzieję, iż przez to nie stracą fanów. Śniady i Dziamas tylko się ukłonili, pomachali i odeszli. Został Baron i Tomson. Każdy oczekiwał wyjaśnienie.
-Wiem, że Was zawiedliśmy, chyba pierwszy raz się zdarzyło, że przerywamy chwilowo koncert lecz mamy nadzieję, że wszystko się wyjaśni i będzie dobrze.-mówił Baron-Wiem, że jest to nie na miejscu, ale obiecałem więc z tego miejsca chciałbym po..
-Ej! Olej! Żyj! Pozdrawia Cię!-Roksana szturchnęła kumpelę, Lidka wyglądała tak jakby nic już do niej nie dochodziło
-eee do mnie mówisz?-odpowiedziała
-Nie. Nie do Ciebie tylko do tego dresa co za nami stoi. Jasne, że do Ciebie, jakbyś zauważyła to Baron właśnie Cię pozdrawia..
-Przecież widzę i słucham! A Ty mi tylko przeszkadzasz i mnie zagadujesz.
-...moją nową kumpelę Olkę.
Oczywiście nikt nie wiedział o kogo chodzi, bo dziewczyna, która się darła najgłośniej miała na imię Lidia.. Tylko nieliczni nazywali ją Olką.
-Do zobaczyska za chwile!-i tyle widziano Łoza
Dziewczyny zaczęły zastanawiać się co było powodem przerwania koncertu i doszły do wniosku, że pewnie Wojtuś musiał do łazienki.. Ale zamieszanie.
Za kulisami:
-Kur*a! Gdzie jest ta łazienka!?
-Tam.
Przez dłuższą chwilę panowało milczenie, Łoza nigdzie nie było, Baron też gdzieś odszedł, a dziewczyny stały i nie wiedziały co mają robić, odeszły trochę od barierek i spotkały swoich znajomych. Między innymi Julkę, Martę, Jagodę, Kamila, Pawła i Kudłatego, który gadał z jakimiś kolesiami, którzy wyglądali na metali, powiedzieli im, że jak chłopaki zaczną grać jakąś piosenkę i skakać na scenie to zaczynają pogo i czy dołączają się do nich. Oczywiście się zgodziły. Nagle krzyk, taki jakby ktoś powrócił na scenę i koncert trwałby dalej, fanki szaleją.. Tylko co się dzieje? Słychać zniekształcone „Łozo!Łozo!”. Ale dochodzi to jakby z oddalonej części publiczności. Śniady za kulisami zaczyna się śmiać, Dziamas ma dziwny uśmieszek na twarzy. A Torres mówi przez śmiech, że Łozo korzysta z ToiToia.
/okolice ToiToi/
-Ja pierdziele! Już się człowiek nie może wysikać, bo robią z tego wielkie wydarzenie! I gdzie mi tu z tą kamerą! Won!-i Wojtek odszedł za kulisy
/chłopaki wznawiają koncert/

*Tomson/jego punk widzenia

Po przerwie zagraliśmy parę piosenek i nadeszła kolej na We are the Lumberjaxxx, zauważyłem, że w pierwszym rzędzie nie ma już tej Lidki i Roksany. Pewnie poszły zobaczyć co się dzieje przy ToiToiach. Gramy, skaczemy, a tu nagle w środku publiki zaczyna się istny młyn. Ludzie zaczynają skakać, obijać się o siebie, przepychać, istny chaos. Patrzę na Łoza a ten wzrusza ramionami, posyła mi łobuzerski uśmiech i śpiewa dalej. Normalnie jakby to był Jarocin. Niektórzy ludzie dołączają a inni z piskiem uciekają, nikt nie ogarnia sytuacji. Gdy nadszedł moment instrumentalistów podbiegł do mnie Wojtek i mówi, że Lidka i Roksana tam są. Może i ma rację. Jakieś blondynki mi mignęły chwilowo, trochę podobne, ale wątpię, wydawały się szalone, ale raczej nie aż tak bardzo. Sytuacja wymyka się spod kontroli.. do akcji włącza się ze 30 ochroniarzy, którzy chwytają buntowników i wyprowadzają z koncertu. Chłopaki przestali grać, na telebimie pokazują osoby wyprowadzane i co? Nasze nowe kumpele niby się tłumaczą i zostają wyrzucone z jakimiś metaluchami, pewnie to oni zaczęli. Łozo walnął facepalma, a Baron stoi i nie wie co powiedzieć, tylko Śniady się śmieje i mówi, że to było zajebiste, i one to wiedzą jak rozkręcić imprezę.
Gdy ochroniarze skończyli robotę dokończyliśmy koncert, a Śniady dorwał się do mikrofonu i walnął:
-Osoby, które zaczęły ten młyn mają zgłosić się do mnie to przybije im piątkę!
Skomentowaliśmy to chwilą milczenia. No i to był koniec koncertu, potem parę autografów i do domu.


Jest rozdział 2, trochę się dzieje :) nadal proszę o jakąś opinię czy coś..

czwartek, 25 lipca 2013

Bohaterkami tego opowiadania będą na pewno 20-letnia Lidia i jej najlepsza kumpela Roksana. Mieszkają one z rodzicami ale mają zamiar wynająć razem mieszkanie. Studiują one na tej samej uczelni w Warszawie. Mają tam masę znajomych, którzy będą mieli małe epizody i szkoda czasu by ich opisywać. Lidka jest niebieskooką blondynką, która ma bardzo duże poczucie humoru, jest odważna i czasami nie myśli co robi, lecz w głębi duszy jest wrażliwa i skryta. Roksana jest natomiast ciemną blondynką, oczy zielone, okulary, i jej zadaniem jest ogarnianie Lidii gdy za bardzo „jej palma odbije”, ale nie zdarza się to już często. Za odpały Lidki i dobrą zabawę najbardziej ją lubi. Oczywiście nie zabraknie Łozika, Barona, Tomsona, Torresa, Śniadego, Lajana oraz Dziamasa, dzięki którym to powstaje.

Rozdział 1.
*Lidia/dzwoni do Rox

-Hej. Idziesz na koncert?-zapytała Lidka
-Głupie pytanie, no ja bym nie poszła? Jedna z największych fanek Łoza? Proszę Cię, pomyśl czasem. - Odpowiedziała Roksana
-Sory, ale wiesz, może zawsze Ci się odwidzieć, nie? Dobra lepiej nie ciągnę dalej, bo się pokłócimy, jak to czasami bywa. Jeeeny wiesz co, cieszę się, że znów ich zobaczę na żywo- i Lidia zaczęła się jarać nadchodzącym wydarzeniem.
-Hahahahahahahaha nie czasami tylko często, ale i tak nadal chcę z tobą mieszkać głupku. Też się cieszę-odpowiedziała
-To za pół godziny na miejscu? Wtedy jeszcze 3 godziny piknik pod barierkami i się zacznie
-Ok, pierwszy rząd będzie nasz!-I Roksana zakończyła rozmowę.

*Lidia ~dobra jestem gotowa, idę, najwyżej na nią poczekam, jeeny i znów zobaczę Barona! Z trzy lata na żywo go nie widziałam, haha ale to było wtedy jak zadałam mu to pytanie, „czy naprawdę masz na imię Aleksander” hhahaha i ta jego mina-bezcenne~i Lidia wyszła z pokoju ubrana w czarne rurki, obcisły podkoszulek i ulubioną koszulę w kratę, do tego założyła szare conversy

-Mamo, ja wychodzę, idę na koncert, wrócę późno-oznajmiła
-Jaki koncert? Gdzie? O której konkretnie? I weź klucz, żebyś nie pobudziła mnie i ojca.-twardo odpowiedziała mama
-Jak zawsze to samo-burkneła pod nosem- Afromental, stadion, coś koło 1. - i wyszła.

Mieszkała niedaleko więc była jakieś 15 minut przed umówioną godziną. Podeszła do barierki, i zaczęła się rozglądać. Nagle ktoś krzyknął zza kulis:

-Ej, a ty co? Nie masz nic do roboty?- był to chyba mężczyzna
Zdezorientowana dziewczyna odpowiedziała:
-Czekam na koncert i robotę mam, bo pilnuję miejsc w pierwszym rzędzie.
Pojawiła się Roksana i przyglądała się całej sytuacji z boku.
-O kolejna, która miejsca będzie pilnować, i będzie tylko patrzeć jak ludzie pracują..-zrzędził.
Na scenie pojawił się Lajan, od razu wyczuł sytuację i krzyknął:
-No panie Włodku, jak pan się do dam odnosi.. no nie ładnie. Zamiast marudzić to by je pan przywitał, i poprosił to by może coś pomogły a nie. Pan się uczy:
-Czeeść!-rozradowany Lajan podszedł w stronę dziewczyn.
-Jak nie macie nic do roboty to możecie nam pomóc sprzęt rozkładać, ciężki tak bardzo nie jest i wejście za kulisy będzie możliwe.. A jak miejsca zajmą to ja wam załatwię-zachęcał
Osłupiałe dziewczyny wymieniły spojrzenia o odpowiedziały równo:
-Sieema, chętnie!- ruszyły za kulisy z Lajanem.

Gdy tylko weszli za kulisy, w oczy rzucił się Tomson w samych bokserkach
-Ojjj-skomentowała Lidka
-Upss, przepraszamy-powiedziała speszona Roksana
Tomson zdziwił się, parsknął śmiechem i szybko ubrał koszulkę i spodnie
-Nie przejmujcie się drogie panie, goły przynajmniej nie był. Chłopaki! Dziewczyny pomogą nam rozstawić sprzęt, i może pobawią się w stylistki bo WOJTEK TO NIE WIE, ŻE NIEBIESKI NIE PASUJE DO POMARAŃCZOWEGO!- Lajan ciągnął swoją gadkę
Pojawili się chyba wszyscy, Dziamas, Torres, Baron z kartonem na głowie i zwijający się ze śmiechu Śniady obok niego
-ej, nie ma Wojtka- szepnęła Rox do Lidii
-właśnie widzę-odszeptała i cichutko zaśmiała się gdy zobaczyła Alka
-Cześć-powiedział Dziamas i Torres
-Szieeeemkaa-tyle było słychać od Barona
-Hahahahasiehahahhamaahhaaha-Śniady nadal się śmiał
-A oni jak zawsze, skomentował Lajan, nigdy nic na poważnie.. Jak zauważyłyście nie ma Wojtusia, bo poszedł do sklepu po Nestea bo się skończyła
-Uff, będzie- Rox się rozluźniła
-Chłopaków pewnie znacie, Tomsona „od podszewki” i.. oooo Wojtek! Dobrze, że jesteś!
-A co to za zbiegowisko? A ty zdejmij ten już ten karton, i tak wygrałem-spytał, gdy zauważył dziewczyny dodał:
-Czeeeść^^, dobra Lajan, co ty znów wymyśliłeś?-spytał
-Cooo? Jaa, przecież ja nic nie robię.. -Lajan nie wiedział co odpowiedzieć
-Bo Ty nigdy nic nie robisz.. a potem nie wiadomo co się dzieje-odparł Wojtek-To może Wy mi powiecie co tu robicie?
-eee my..-Rox nie wiedziała co powiedzieć
-cicho! Ja powiem. Czekałyśmy przed sceną przy barierkach, żebyśmy miały pierwsze miejsca, no i Lajan zaczął coś gadać, że pomóc coś mamy, no. -Lidia odpowiedziała dziarskim tonem
Między czasie Lajan szturchnął niezauważalnie Łoza w łokieć i wymienili spojrzenia. Chłopaki się uśmiechnęli, bo domyślili się o co chodzi, tylko Baron był jakiś nie swój i dziwnie patrzył na Lidkę
-aaa.. no to jak tak to pomożecie. Ale najpierw może powiedzcie jak macie na imię to łatwiej będzie, ja jestem Wojtuś, a Wy?
-Roksana!- niemalże wykrzyczała z radością
-I Lidia, miło nam.- i przyjaznym gestem pomachała do chłopaków, Baron posłał jej ciekawe spojrzenie
-No to część wstępną mamy za sobą, teraz robota, która zna się na modzie i pomoże ubrać porządnie Wojtka?-spytał Torres
-idź-szepnęła Lidia i wypchnęła Roksanę przed siebie- Ona zna się, i to bardzo dobrze!
-No to wy do garderoby jazda! Bo za niecałe 3 godziny gramy a próby jeszcze nie było!- Lajan dalej kontynuował
-To idziemy szeryfie- i wyszli razem
-A ja co mam pomóc? -spytała Lidia
-Ty chodź z nami, ponosisz sobie gitary Barona, bo się uparł i wziął chyba ze 20, nie wiem po co no ale..-i Lajan pomknął za scenę.
-Eee Baruś to pokaż jej co i jak! -krzyknął i tyle go Lidka widziała
-No to chodź- i zaczął iść w stronę jakiegoś busa
-Ej, Aleks?-zaczęła
-Tak?
-A nie, już nic-Lidka jednak się rozmyśliła
-No powiedz co chciałaś, przecież Cię nie pogryzę
-No bo ja.. odniosłam wrażenie, że dziwnie mi się przyglądasz-wydusiła niepewnie
-Aaaa o to chodzi, no boo ja ten no..
-Co?
-No wydaje mi się, że już z tobą gdzieś rozmawiałem, bo i podobna jesteś i głos ten i się tak zastanawiam.. Ej, powiedziałaś do mnie Aleks, nie?
-Tak, a coś w tym złego?
-Nie skądże, to tylko potwierdziło moje podejrzenie, że gdzieś się spotkaliśmy i jesteś naszą fanką, to jak pomożesz mi, czy dalej mam się domyślać?
-Cococo? Hahahahaha tak, byłam trzy lata temu na waszym koncercie, ale wtedy nie byłam taką mega fanką jak teraz, nie byłam w 100 procentach pewna więc zapytałam czy..-Baron jej przerwał
-Czy naprawdę mam na imię Aleksander! Pamiętam, taak, nie było Łoza ale i tak była moc!
-Noo, genialnie było..i teraz też będzie!
-No z tobą na widowni na pewno! ..ojj-Baron chyba miał tego nie mówić, tak to wyglądało po wyrazie jego twarzy
-eee no, to jak idziemy po te gitary?-Lidia próbowała ratować rozmowę
-oo tak-i poszli

*Baron~No i po co ja to mówiłem? Po co?! Co ona sobie o mnie pomyśli.. Fakt jest ładna, jeszcze ładniejsza niż wtedy no ale tak nie można.. Dobra, może jeszcze coś uratuję i się zakumplujemy~

-Ej, Lidka? Na prawdę tak masz na imię? -spytał z ciekawości
-Taak, ale przyjaciele mówią na mnie Ola, mam tak na drugie z bierzmowania.. mów jak chcesz-odpowiedziała
-oo to fajnie, ej, mam pomysł, jak mi powiesz co to jest-pokazując kitarę (mam nadzieje, że wiecie co to)-to specjalnie na koncercie podejdę do mikrofonu i pozdrowię moją nową kumpelę Olkę, ok?-próbował Baron
-hahahahaha spoko, to raczej musisz to zrobić bo to jest kitara, czyli gitara bez strun, z dotykowym ekranem, czy jakoś tak-powiedziała zadowolona Lidka
-Ale się wkopałem, no to test na fana zaawansowanego zdany, a pozdrowienia masz jak w banku-i zaczęli przenosić gitary na scenę

W tym samym czasie:

-To gdzie macie garderobę?-spytała Roksana
-Aleś Ty ciekawska Roksano..-powiedział Łozo
-ee no skoro mamy iść do garderoby, to chyba muszę wiedzieć gdzie to jest nie?
-no taak, a w sumie to zrobimy ci niespodziankę..
-Prawie mnie nie znasz i robisz niespodzianki, no fajnie..
-Bo ja już taki jestem, jak jest ktoś wart to się staram
-A skąd wiesz, czy ja jestem warta?
-Bo ci dobrze z oczu patrzy, no chodź-Roksana podeszła i Łozo zawiązał jej oczy bandanką z ręki, po czym złapał ją za rękę i poprowadził
-Daleko idziemy?-dopytywała się Roksana
-Kawałeczek..Uważaj, bo nie równo jest
-Ok
Wojtek z Roksaną podszedł do kolejnego busa i otworzył drzwi
-Kur*wa! Kto zrobił tu taki bajzel!?-krzyknął zdenerwowany
-Stało się coś?-spytała
-Co? Nie, nic, ale trochę taka brudna niespodzianka, bo zwykle jest tu porządek jak wyjeżdżamy..-i jednym zwinnym ruchem odsłonił oczy dziewczynie-
ta damm..
-Wow, wozicie ze sobą busa-garderobę?
-No tak-powiedział-i zwykle wozimy też stylistkę ale ona w ciąży jest i radzimy sobie sami
Nagle Roksana pisnęła, tak jakby się czegoś przestraszyła
-Co jest?
-Niee nic
-Ale z jakiegoś powodu musiałaś krzyknąć
-Bo..bo tam coś się jakby rusza-i wskazała stertę ciuchów w busie
-Ej, serio. Coś tam siedzi- i Wojtek zaczął przybliżać się do samochodu
W momencie, w którym Łozo sięgał ręką do tego miejsca z ciuchów wyskoczył Tomson, krzycząc:
-Powaliło Cię?! Co ty robisz?
-Co Ty tu do cholery robisz?!
Roksana patrzyła z otwartymi ustami
-Ja przyszedłem się przebrać z osobistą stylistką od Lajana, a Ty?-szybko odpowiedział Wojtek
-Ja szukam mojego czarnego full capa.
-Masz go przyczepionego do paska od spodni, geniuszu.
-Serio?-i sprawdził-A no tak, to sory, że was trochę postraszyłem, do zobaczenia-i odszedł
-Żyjesz?-powiedział Łozo patrząc na Roksanę
-co to było..ee tak-odpowiedziała
-Spokojnie, Tomek czasem tak ma i przez to jest co wspominać
-Ciekawie na pewno jest.-Roksana weszła do busa i wyszukiwała ciuchy-to jak, czerwony full cap? Koszulka i koszula jeansowa? Do tego jakieś czarne rurki i nieśmiertelnik i będzie dobrze
-Ej
-No?
-Lubię tak się ubierać
-To chyba dobrze, nie?
-No chyba tak
-Jeżeli będzie Ci wygodnie to będziesz więcej uwagi zwracał na inne rzeczy a nie na to, że np. masz za ciasne spodnie, koszulka jest za krótka a szalik cię zaraz udusi-powiedziała bez zastanowienia
-I dobrze mówisz młoda!
-eee wcale już nie taka młoda..
-A ile masz lat? 17?
-19.
-No to jest dobrze.
-Dlaczego?-dopytywała się Roksana
-Jak będzie okazja to kolejnym razem wyjaśnię
-Hmm czyli nigdy.
-Ej, trzeba być optymistą w życiu
-I realistą też
-Bredzisz.
-Dobra, idź się przebierz
-Już idę szefowo.
Podczas gdy Łozo się przebierał do busa szedł Torres
-Siemanko-powiedział
-Hej
-W środku ktoś jest?-spytał
-Łozo się przebiera.
-Eee! Wojtuś! Mogę wejść?
-Jo! Wchodź!
-To pa- wszedł
Siedzieli tam chyba ze 20 minut i rozmawiali szeptem.
-Już jestem i przepraszam, że tak długo-posłał jej uśmiech szczeniaczka
Całą tą scenkę wykorzystał Torres i do torby Roks wrzucił zmiętolony papierek od cukierka, niestety zauważyła
-Ej, moja torba to nie jest śmietnik.
-No przepraszam, więcej nie będę...-i odszedł
-On nie chciał, naprawdę, jest tylko leniwy.-Łozo zaczął go tłumaczyć
Zadzwonił telefon Wojtka.
-Tak?
-Próba!

-Kto dzwonił jeżeli mogę wiedzieć?
-Dziamas, mówi że próba jest. To idziemy
-Ok.

Oczywiście po drodze się nie śpieszyli i rozmawiali o głupotach, mimo to, że prawie się nie znali. Gdy doszli wszyscy już byli i czekali a Lidka siedziała z gitarą i coś brzdąkała, przykuło to wzrok Barona i Lajana.

-Dłużej się nie dało, nie?- powiedział z wyrzutem Dziamas
-Nie. Nie dało się.-tym samym tonem odpowiedział Łozo

-Ej, Olka?-zaczął Baron
-Tak?-uniosła głowę znad gitary
-Że jak ty na nią mówisz? Toć ona ma na imię Lidia.-powiedział Lajan
-Znajomi mówią na nią Ola, pacanie. Ma tak na drugie.
-Aaaa, ej..-i uniósł jedną brew. Lidka jednak tego nie zauważyła, była zajęta graniem It's my life
-Fajnie gra, cieekawe co..-zagadywał Tomson
-No ja nie wiem, nie znam tego..-powiedział żartem Śniady
-Ej, a czemu jak przyszłyśmy to Baron miał karton na głowie?-spytała Lidia
-Bo przegrał zakład.
-Wolę nie wnikać jaki..-powiedziała Roksana
-Był o to, czy Baron weźmie więcej gitar ze sobą, czy Wojtek wypije więcej Nestea. Jak zauważyłaś gitar jest 20 a Wojtek był po 22 Nestea w sklepie, i tak jakoś wyszło-wyjaśnił Śniady
-Wy to macie pomysły-podsumowała Lidka
-Ja to tam współczuje Wojtusiowi, bo nie może wyjść z koncertu do łazienki..-stwierdził Tomson
-O Kur*a! Zapomniałem.
-Brawo dla Wojtka!-krzyknął Dziamas
-My tu gadamy a tam już pierwsze fanki, Wy lećcie bo chcę Was w pierwszym rzędzie widzieć, a my się ogarniemy jeszcze-powiedział Lajan
-Już idziemy szefie-powiedziała Lidia
-Paaa, albo do zobaczenia-pożegnała się Roksana i z uśmiechem odeszła
-To siema, i Alek pamiętaj co obiecałeś-i poszła zadowolona
-Pamiętam!
-Paaa-odpowiedzieli


 PS. Proszę o komentarze jeżeli czytacie, i o szczerą opinię, bo nie wiem czy się do tego nadaję.

środa, 24 lipca 2013

Powitanie, czy jakoś tak.

Cześć, nie wiem co tu robię, ale pewnie coś muszę, bo w końcu tu jestem, to zdanie nie ma sensu, ale ok. Zaczęło się tak, że słuchałam sobie czasami chłopaków i przyszedł moment ich koncertu w moim mieście, poszłam. I nie żałuję. Chociaż Afro był bez Łoza to i tak dowalili do pieca i był taki power, że lepszego koncertu to chyba jeszcze nie widziałam : D I tak to wszystko się zaczęło.. gadanie o koncercie, wyszukiwanie informacji o chłopakach, nowa płyta, plany zakupu koszulki, i odkrycie bardzo ciekawych opowiadań. Czytając je, nasuwały mi się różne pomysły i sugestie, więc stwierdziłam, że też może spróbuję, zawsze mogę się wycofać i nikt za to mnie chyba nie zabije. Nawet nie wiedziałam, że potrafię się tak rozpisać. PS. mam 16 lat : >