Rozdział 5.
Gdy Lidka pożegnała
się z Alkiem zwykłym cześć, usłyszała w jego odpowiedzi nutę
rozczarowania, chociaż może jej się wydawało... Tak, pewnie jej
się wydawało.
Roksana mieszka z
rodziną w domu jednorodzinnym na warszawskiej Woli. Gdy zapukała do
drzwi otworzyła jej siostra przyjaciółki i powiedziała, że
dobrze, że przyszła bo Roksana leży, płacze, i nie chce
powiedzieć o co chodzi.
Lidka natychmiast
pobiegła do jej pokoju, weszła bez pukania i przytuliła ją. Gdy
dziewczyna uspokoiła się na tyle by mogła mówić, wydusiła, że
odpowiedź leży na biurku.
Lidia podeszła i od
razu rozpoznała z opisu chłopaków owy papierek z numerem telefonu.
Był cały pognieciony, chyba od krówki, a obok niego leżała mała
karteczka z numerem telefonu i dopiskiem: Cześć, tu Łozo, masz
już mój numer, zadzwoń to pogadamy na temat mojego stylu i nie
tylko :) czekam.
Ten
to potrafi poderwać dziewczynę... załamka. Ale mniejsza z tym,
trzeba jakoś jej pomóc. Roksana wstała, trochę się ogarnęła.
Widać było, że przynajmniej grypa jej przechodziła.
Zrobiła
dla nich herbatę i usiadły przy stole w jadalni.
-I
dlaczego płaczesz? Ze szczęścia, że chce się z Tobą
spotkać?-spytała
-Hmmm...
nie zauważyłaś, że minął już ponad tydzień-Lidia wyczuła
sarkazm-i przez to, że nie sprzątałam w torbie i nie znalazłam
kartki na czas ON O MNIE ZAPOMNIAŁ?
-Jakie
Ty masz szczęście, dziewczyno.
-O
czym Ty mówisz? Mam szczęście, że o mnie zapomniał? Nie no.
Dzięki.-Roksana się obraziła
-Chcesz
wiedzieć dlaczego masz szczęście? Na pewno?-Lidka powoli zaczynała
się wkurzać
-Szczerze,
na dziś nie chcę już nic wiedzieć.
-Ok,
jak chcesz, tylko mnie potem nie zabij. Pa.-i Lidka wyszła.
Mieszkała
jakieś 30 minut od Roksany, również w domu. Tyle, że jej dom był
obsadzony dużą ilością drzew i wszędzie były dziury wykopane
przez jej owczarka.
Po
drodze zastanawiała się jak rozwiązać sprawę z imprezą. Roksana
nie chce z nią rozmawiać, ba
jeszcze nawet o niej nie wie, a zostały tylko 3 dni.. Postanowiła
porozmawiać z Jagodą, ona zawsze znajduje jakieś wyjście, choćby
najbardziej absurdalne, ale zawsze. Zadzwoniła do niej i umówiły
się za 2 godziny w Hard Rock Caffe, gdzie Jagoda dorabiała
wieczorami na kasie.
Gdy
weszła do domu, odłożyła torbę i poszła na obiad. Mama zaczęła
się dopytywać jak było na koncercie. Lidka domyśliła się, że
pewnie coś słyszała o pogo. Odpowiedziała wymijająco, że na
koncercie było tak, jak na koncercie. Dała jej spokój.
Minęła
jakaś godzina, Lidia postanowiła wziąć psa i iść na spotkanie z
Jagodą.
Po
drodze jej owczarek Iwo, bo
tak miał na imię, prawie rzucił się na grupę hipsterów z
najnowszymi Iphone'ami, którzy chcieli
przejść przez ulicę i
ją zaczepić ale z ich bełkotu zrozumiała, że „Te pasy
są zbyt mainstreamowe, i idą do sklepu po więcej napoju bogów”
Doszła
do Hard Rock Caffe, uwiązała psa przy stojakach na rowery, które
było widać ze szklanego okna zajmującego całą północną
ścianę.
-Iwo,
grzecznie. Niedługo wrócę.-pogłaskała go i już chciała
odchodzić, gdy wpadła na jakiegoś mężczyznę.
-eee
przepraszam.-wyminęła go
Człowiek
złapał ją za ramię i powiedział:
-Hej,
a Ty co ćpasz, że ludzi nie poznajesz?
Lidia
mu się przyjrzała i pod czarnymi nerdami i full capem rozpoznała
Śniadego.
-czeeść...Jeszcze
turban załóż na głowę jak mój profesor to już w ogóle Cię
nie poznam-odpowiedziała żartem
-Oj
młoda, młoda.. Umówiłaś się z kimś?-spytał
-W
zasadzie to tak, i jestem już spóźniona
-Zdradzasz
go?
-Kogo?
-A
To Wy nie jesteście razem?-był zdziwiony
-Jacy
znowu My?-po tej wymianie zdań Lidia odniosła wrażenie, że to
Bartek coś bierze, a nie ona.
-No
Aleks i Ty? Bo on cały czas o Tobie mówi i tak jakoś myślałem..
W
głębi duszy Lidka cieszyła się jak dziecko, ale nie dała tego po
sobie poznać. Delikatnie się uśmiechnęła.
-Ty
to czasami lepiej nie myśl.. Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: NIE.
-Zapamiętam.
To w takim razie z kim się spotykasz?-dalej dociekał
-Z
kumpelą. Musimy obgadać sprawę Roksany i Wojtka.
-A
to coś nie tak jest?
-Byłam
u niej, prawie wyrzuciła mnie siłą, i nadal nie wie o imprezie. Z
resztą nie będziemy na chodniku o tym rozmawiać, chodź do środka,
może coś pomożesz i odpokutujesz za swoją wścibskość-zażartowała
i weszli.
Rozmawiali
chyba z godzinę i Lidka musiała się zbierać, bo Iwo nie mógł
tyle być uwiązany. Śniady na urodziny zaprosił jeszcze
dziewczyny, więc problem jakby się rozwiązał. Wezmą Roksanę
niby gdzieś na domówkę do kumpla czy coś. Nawet powiedział, że
mogą wziąć osoby towarzyszące, żeby nudno im nie było.
Opinie i komentarze nadal są bardzo mile widziane :) +jakby co to nie miałam zamiaru obrazić hipsterów.
Podoba się? Wyszło trochę krótko, ale zaczynam pisać już kolejny rozdział.
Super, czekam na następne ;)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, dopiero zaczynam pisać - http://life-with-afromental.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń