niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 5.

Gdy Lidka pożegnała się z Alkiem zwykłym cześć, usłyszała w jego odpowiedzi nutę rozczarowania, chociaż może jej się wydawało... Tak, pewnie jej się wydawało.
Roksana mieszka z rodziną w domu jednorodzinnym na warszawskiej Woli. Gdy zapukała do drzwi otworzyła jej siostra przyjaciółki i powiedziała, że dobrze, że przyszła bo Roksana leży, płacze, i nie chce powiedzieć o co chodzi.
Lidka natychmiast pobiegła do jej pokoju, weszła bez pukania i przytuliła ją. Gdy dziewczyna uspokoiła się na tyle by mogła mówić, wydusiła, że odpowiedź leży na biurku.
Lidia podeszła i od razu rozpoznała z opisu chłopaków owy papierek z numerem telefonu. Był cały pognieciony, chyba od krówki, a obok niego leżała mała karteczka z numerem telefonu i dopiskiem: Cześć, tu Łozo, masz już mój numer, zadzwoń to pogadamy na temat mojego stylu i nie tylko :) czekam.
Ten to potrafi poderwać dziewczynę... załamka. Ale mniejsza z tym, trzeba jakoś jej pomóc. Roksana wstała, trochę się ogarnęła. Widać było, że przynajmniej grypa jej przechodziła.
Zrobiła dla nich herbatę i usiadły przy stole w jadalni.
-I dlaczego płaczesz? Ze szczęścia, że chce się z Tobą spotkać?-spytała
-Hmmm... nie zauważyłaś, że minął już ponad tydzień-Lidia wyczuła sarkazm-i przez to, że nie sprzątałam w torbie i nie znalazłam kartki na czas ON O MNIE ZAPOMNIAŁ?
-Jakie Ty masz szczęście, dziewczyno.
-O czym Ty mówisz? Mam szczęście, że o mnie zapomniał? Nie no. Dzięki.-Roksana się obraziła
-Chcesz wiedzieć dlaczego masz szczęście? Na pewno?-Lidka powoli zaczynała się wkurzać
-Szczerze, na dziś nie chcę już nic wiedzieć.
-Ok, jak chcesz, tylko mnie potem nie zabij. Pa.-i Lidka wyszła.

Mieszkała jakieś 30 minut od Roksany, również w domu. Tyle, że jej dom był obsadzony dużą ilością drzew i wszędzie były dziury wykopane przez jej owczarka.
Po drodze zastanawiała się jak rozwiązać sprawę z imprezą. Roksana nie chce z nią rozmawiać, ba jeszcze nawet o niej nie wie, a zostały tylko 3 dni.. Postanowiła porozmawiać z Jagodą, ona zawsze znajduje jakieś wyjście, choćby najbardziej absurdalne, ale zawsze. Zadzwoniła do niej i umówiły się za 2 godziny w Hard Rock Caffe, gdzie Jagoda dorabiała wieczorami na kasie.
Gdy weszła do domu, odłożyła torbę i poszła na obiad. Mama zaczęła się dopytywać jak było na koncercie. Lidka domyśliła się, że pewnie coś słyszała o pogo. Odpowiedziała wymijająco, że na koncercie było tak, jak na koncercie. Dała jej spokój.
Minęła jakaś godzina, Lidia postanowiła wziąć psa i iść na spotkanie z Jagodą.
Po drodze jej owczarek Iwo, bo tak miał na imię, prawie rzucił się na grupę hipsterów z najnowszymi Iphone'ami, którzy chcieli przejść przez ulicę i ją zaczepić ale z ich bełkotu zrozumiała, że „Te pasy są zbyt mainstreamowe, i idą do sklepu po więcej napoju bogów”
Doszła do Hard Rock Caffe, uwiązała psa przy stojakach na rowery, które było widać ze szklanego okna zajmującego całą północną ścianę.
-Iwo, grzecznie. Niedługo wrócę.-pogłaskała go i już chciała odchodzić, gdy wpadła na jakiegoś mężczyznę.
-eee przepraszam.-wyminęła go
Człowiek złapał ją za ramię i powiedział:
-Hej, a Ty co ćpasz, że ludzi nie poznajesz?
Lidia mu się przyjrzała i pod czarnymi nerdami i full capem rozpoznała Śniadego.
-czeeść...Jeszcze turban załóż na głowę jak mój profesor to już w ogóle Cię nie poznam-odpowiedziała żartem
-Oj młoda, młoda.. Umówiłaś się z kimś?-spytał
-W zasadzie to tak, i jestem już spóźniona
-Zdradzasz go?
-Kogo?
-A To Wy nie jesteście razem?-był zdziwiony
-Jacy znowu My?-po tej wymianie zdań Lidia odniosła wrażenie, że to Bartek coś bierze, a nie ona.
-No Aleks i Ty? Bo on cały czas o Tobie mówi i tak jakoś myślałem..
W głębi duszy Lidka cieszyła się jak dziecko, ale nie dała tego po sobie poznać. Delikatnie się uśmiechnęła.
-Ty to czasami lepiej nie myśl.. Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: NIE.
-Zapamiętam. To w takim razie z kim się spotykasz?-dalej dociekał
-Z kumpelą. Musimy obgadać sprawę Roksany i Wojtka.
-A to coś nie tak jest?
-Byłam u niej, prawie wyrzuciła mnie siłą, i nadal nie wie o imprezie. Z resztą nie będziemy na chodniku o tym rozmawiać, chodź do środka, może coś pomożesz i odpokutujesz za swoją wścibskość-zażartowała i weszli.
Rozmawiali chyba z godzinę i Lidka musiała się zbierać, bo Iwo nie mógł tyle być uwiązany. Śniady na urodziny zaprosił jeszcze dziewczyny, więc problem jakby się rozwiązał. Wezmą Roksanę niby gdzieś na domówkę do kumpla czy coś. Nawet powiedział, że mogą wziąć osoby towarzyszące, żeby nudno im nie było. 



Opinie i komentarze nadal są bardzo mile widziane :) +jakby co to nie miałam zamiaru obrazić hipsterów. 
Podoba się? Wyszło trochę krótko, ale zaczynam pisać już kolejny rozdział.
 

4 komentarze: